sobota, 17 listopada 2018

Vysoka Hole - okolice Pradziada - 17.11.2018

Trasa: Ovcarna - Vysoka Hole (1464 m. n.p.m.) - Kamzicnik - Jeleni Studanka - Alfredka - Mravencowka - Jeleni - Wieża w Nowej Wsi - Stara Ves


W tych rejonach najczęściej szliśmy na Pradziada. Byliśmy na Pradziadzie ze 3 razy. Proponowana powyżej trasa jest naprawdę fajna i atrakcyjna. cały czas mamy widok na Pradziada i inne pasma Wysokiego Jesenika. Na koniec trasy zdobywamy atrakcyjną wieżę widokową.
Kolejna wycieczka z PTTK-iem, lecz chyba już ostatnia w tym roku. Pogoda nas rozpieściła poniekąd, gdyż mieliśmy słoneczny dzień, jednak bardzo mroźny i wietrzny, szczegołnie na szczytach i graniach.
Zaczynamy trasę w Ovcarni, którą właśnie doskonale znamy z wypraw na Pradziada. kierując się czerwonym szlakiem już po paru krokach w górę możemy delektować się widokiem na Pradziada. Widoki są cudowne. co prawda trudno się utrzymać na tym wietrze ale błękitne niebo, oszronione polany i góry Wysokiego Jesenika wszystko nadrabiają.

niedziela, 11 listopada 2018

Ekspresowe Bieszczady v. 2 - Wielka i Mała Rawka, Połonina Caryńska

Trasa: Ustrzyki Górne (parking) - Wielka Rawka (1304 m n.p.m.) - Mała Rawka (1271 m n.p.m.) - Bacówka pod Małą Rawką - Przełęcz Wyżniańska - Połonina Caryńska - Kruhly Wierch (1297 m n.p.m.) - Ustrzyki Górne (parking)


Poprzedniego wieczoru zauważyliśmy, że przyjechało w sobotę sporo osób - to zapewne ci którzy zostają do poniedziałku. My wracamy już dziś po zrobieniu zaplanowanej trasy, tak by jutro spędzić dzień z chłopcami. Zjadamy śniadanie, robimy jedzenie i  herbatę na szlak. Podjeżdżamy na parking w Ustrzykach Górnych i drogą szlakiem niebieskim dochodzimy do drugiego parkingu i punktu kasowego. Tam też korzystam z toalety i na taki oto natrafiam napis. :-)

sobota, 10 listopada 2018

Ekspresowe Bieszczady - Tarnica - 10.11.2018

trasa: Wołosate - Tarnica (1346 m. n.p.m) - Przełęcz Goprowska -  Halicz (1333 m n.p.m.) - Rozsypaniec (1280 m n.p.m. Przełęcz Bukowska - Wołosate.


Czułam w głębi duszy, że w tym roku zrealizujemy najbardziej szalone plany górskie np. Bieszczady na dwa dni.

To była błyskawiczną decyzja - w środę wieczorem, sprawdziliśmy pogodę na weekend, miało być bezdeszczowo, słonecznie. Dzwonimy do dwóch miejsc spytać się o noclegi wybieramy Ustrzyki Górne - Carynka. W czwartek potwierdzamy pogodę, pakujemy się do plecaków i w piątek po pracy ruszamy w Bieszczady. Kiedy patrzyliśmy na trasę dzień wcześniej mieliśmy jechać około 5-5,5 godzin. Jechaliśmy 7! Ale czego się spodziewać piątek wieczorem i to przed długim weekendem, bo 12.11 też miał być wolny dla sporego grona obywateli! Katowickie korki na bramkach udało nam się ominąć ale Kraków już nie był dla nas tak łaskawy. Zarówno bramki za Katowicami (pierwsze płatne) jak i obwodnica Krakowa to żółwie tempo.Na miejscu byliśmy przed północą. Wskoczyliśmy do łóżek i spać. Na sobotę planowaliśmy Tarnicę. Muszę tu koniecznie zaznaczyć, że gdy zajechaliśmy pod dom uprzedzając wcześniej panią, że będziemy późno, po wyjściu z samochodu pierwsze co zauważyłam to panująca totalna ciemność. Tak latarnie były "już" wyłączone, a nade mną migotały setki gwiazd. takie niebo tylko w Bieszczadach! Mimo, że po drodze mieliśmy smog (nad Śląskiem i okolice Krakowa), potem okropne mgły to tu się wszystko wypogodziło.
Wstaliśmy rano, Przemek poszedł po bułeczki do sklepu. Zjedliśmy śniadanie, przygotowaliśmy się do trasy, zabraliśmy plecaki i wałówkę. Podjechaliśmy samochodem na parking do Wołosatego. Trochę samochodów już było. Na razie było pochmurno ale widać było, że szansa na przejaśnienia są.


W kasie Parku narodowego kupiliśmy bilety wstępu i magnes pamiątkowy na lodówkę.





niedziela, 21 października 2018

Kowadło - wracamy do Korony Gór Polski - 21.10.2018 r

Trasa: Bielice - Kowadło 988 m n.p.m. - Spicak- Gierałtowska Przełęcz - Nowy Gierałtów - Czernica - Płoska - Bielice

Ciągnęło nas w góry, szczególnie Przemka gdyż ja była jeszcze z dziećmi i koleżanką w Beskidzie Żywieckim, a Przemek od Szkocji nie był w górach z uwagi na przeziębienie, a to już prawie 3 tygodnie. Wybraliśmy się wiec w Góry Złote, licząc na lepsza pogodę niż w zapowiedziach. I nie było źle. Co prawda na początku wilgotność w lesie była ogromna, a z drzew kapało jakby padał deszcz ale potem wyjrzało słońce. Niestety zapomniałam aparatu, więc dzisiejsze zdjęcia made my Samsung ;-)
ruszamy z Bielic z parkingu przy leśniczówce. Oprócz nas jest tylko jeden samochód, nie spodziewamy się dziś spotkać wielu turystów i mamy rację. spotkaliśmy na szlakach zaledwie 6 czy 7 osób. ruszamy prosto na Kowadło. większość osób, które zalicza szczyty do Korony Gór polski robi to wręcz ekspresowo czyli w jednym dniu starają się "zaliczyć" nawet parę szczytów będących w jednym regionie. Z tego powodu najczęściej wybierają najkrótsze trasy jak np tutaj z Bielic na Kowadło jest chyba 50 minut. My to zrobiliśmy w 40, a podejrzewam, że są osoby które te trasę pokonują w 20 minut ;-) a potem z powrotem do samochodu i następny szczyt. My tak nie potrafimy, no chyba że biegałabym po górach ale i tak wolimy zawsze zrobić jakieś dłuższe kółeczko.

Las jesienny z dywanem liści:


sobota, 6 października 2018

Jesień wzywa i ponownie Beskid Żywiecki - wymarzona trasa - 6.10.2018

Trasa: Żabnica-Skałka - Hala Boracza - Hala Redykalna - Hala Lipowska - Rysianka - Żabnica Skałka.


Tę trasę miałam w planach chyba od ponad roku. Na grupie na fb pod nazwą Beskidomaniacy była częstą propozycją wycieczek i zachęcała pięknymi widokami.
Przemek niestety po powrocie ze Szkocji wrócił przeziębiony. Na weekend zapowiadali piękną pogodę więc szybko zaproponowałam wycieczkę w góry. Razem z Bartkiem i Kubą pojechał ich kolega Paweł, a do towarzystwa namówiłam koleżankę Marzenkę, która tak jak my uwielbia góry.
Po małych przygodach na górskich uliczkach - prawie spaliłam sprzęgło - trafiliśmy na parking w Żabnicy niestety już trochę obłożony więc zaparkowałam tak jak inni przy ulicy. Ruszyliśmy szlakiem czarnym na Halę Boraczą do schroniska. Chwila moment i jesteśmy w ciepłym schronisku. Właściwie Boracza jest jakby częścią Żabnicy, bo prowadzi tu droga asfaltowa, można spokojnie dojechać. warto przeczytać burzliwa historię schroniska w czasie wojny. takie miejsca myślę, że były ciekawym punktem w historii 2 wojny światowej.: historia schroniska Boracza . 
Przyda się drugie śniadanko, tym bardziej, że schronisko słynie z dobrych jagodzianek. I rzeczywiście są pyszne, puszyste miękkie z słodkimi jagodami. Chłopcy zjadają po całej - miałam nadzieję, że załapie się na resztki, niestety nic nie zostało.

sobota, 29 września 2018

Keprnik z PTTK KOŁO TURYSTYKI GÓRSKIEJ NR 21 OPOLE - 29.09.2018

Przemek pojechał do Szkocji, a my z koleżanką Marzeną już wcześniej zaplanowałyśmy wycieczkę z kołem turystycznym. Prawie równo rok temu byłam na tych szczytach tj. Serak i Keprnik ale wchodziłam i schodziłam od strony Lipowych czyt: Serak-Keprnik 1.10.2017 . Tym raz wchodzimy od Cervonoherske Sedlo, a schodzimy do Lipovych Lazni. W tym jest przewaga wycieczek autokarowych, że nie trzeba schodzić do tego samego miejsca, gdzie zostawiliśmy autokar.
Ruszamy prawie skoro świt, po 6. Dosyć sprawnie przejeżdżamy na Czechy i następnie na Cervonohorske Sedlo. Od paru dni wyraźnie się ochłodziło i w momencie wyjścia z autokaru ogarnęło nas dosyć duże uczucie zimna. Byłyśmy jednak przygotowane - rękawiczki, chusty, czapki, polar i kurtka. Z Cervonohorskiego szliśmy szlakiem czerwonym od razu pod górę wiec szybko można było się rozgrzać. Potem zeszliśmy na szlak żółty gdzie było miejsce widokowe. Niestety szczyt Cervonej hory spowity był we mgle. 





niedziela, 16 września 2018

Drugi dzień wycieczki w Beskid Żywiecki - przewspaniała Rycerzowa - 16.09.2018

Trasa: Rycerka Górna Roztoki - Schronisko na Przełęczy Przegibek - Przełęcz Przegibek - Wielka Rycerzowa (1226 m. n.p.m.) - Bacówka na Rycerzowej - Skrzadnita - Przełęcz Kotarz - Muńcuł - Ujsoły


Wczorajszy wieczór minął bardzo przyjemnie w doborowym towarzystwie. A dziś wzmocnieni śniadaniem znów wsiedliśmy do autokaru by zawiózł nas dokładnie w to samo miejsce co wczoraj - jakby Dejavu jakieś mnie ogarnęło. Lecz tym razem weszliśmy nie na żółty szlak lecz do schroniska na Przełęczy Przegibek. Pogoda była wspaniała. Słońce, lekki chłodny wiaterek pomagający w podejściu do schroniska.



sobota, 15 września 2018

Wielka Racza czyli o tym dlaczego nas tu wcześniej nie było? 15.09.2018

Trasa: Rycerka Górna Roztoki - Wielka Racza (1236 m. n.p.m.) - Obłaz - Magura - Kikula - Przełęcz Graniczne - Chata pod Skalanką - Zwardoń



Kolejna wycieczka z 21 Kołem Turystyki Górskiej. Chwileczkę niech policzę - tym roku to już czwarta i to dwudniowa. Wcześniej na dwudniowej byliśmy tylko z Trampem ze Zdzieszowic na Babiej rok temu.

poniedziałek, 3 września 2018

Nasza Turawa - wyprawy małe i duże.

Kiedy mamy trochę czasu jeździmy na rowerach. Czasem są to wyprawy na 2-3 godziny a czasem na pól lub cały dzień.
W tym roku zaczęliśmy od majówkowych rowerów:
1. Dookoła Turawy z Opola i z powrotem - 3.05.2018.
Kolejny wolny dzień dłuuugiego weekendu, zebraliśmy nasza drużynę i ruszyliśmy rowerami do lasu, na pola, nad jeziora. Okrążyliśmy całe jeziora turawskie dookoła i wróciliśmy do Opola.
Prawie 60 km na liczniku.


Miło było po godzinie na rowerach pomoczyć stopy w wodzie. Niektórzy weszli nawet cali do wody. Lato w tym roku przyszło bardzo szybko. 



sobota, 25 sierpnia 2018

Za krótko na Tatry ...

Wychodząc dziś ze schroniska Bartek powiedział: " Jak tu pięknie" oglądając zamglone szczyty Mieguszów i innych strzelistych szczytów nad stawem. Po wczorajszej przygodzie myślałam, że już nigdy nie da szans Tatrom widzę, że on jednak chce walczyć z tym swoim lękiem i to jest dobre. 


Takie oto wrażenia napisałam na grupie tatrzańskiej na zakończenie wyprawy w Tatry:
Uwaga dłuuuugie i nudne? 😉Muszę się Wam do czegoś przyznać. Ja Tatry traktuję trochę po macoszemu. Nawet był taki czas, że realnie, konstruktywnie próbowałam je sobie obrzydzić. Bo one takie wyniosłe, wielkie, ponad wszystkim. kojarzyły mi się z celebrytami. Zawsze na pierwszym planie, w blasku fleszy, podziwu, zazdrości. Denerwowały mnie. Była we mnie jakaś tak buta i przekór. Taki efekt, jak czasem widzicie reklamę zachwalającą jakiś produkt, a wy i tak wiecie, że jest do niczego i próbujecie to udowadniać. Przez jakiś czas po prostu założyłam, że Tatry nie są warte moich stóp 😏🤨

Pierwszy raz moje stopy stanęły w Tatrach, jak u większości z was, w podstawówce, na wycieczce. Gubałówka i te sprawy. Potem w wieku 18 lat pojechałam w góry z koleżanką i znowu utarte ścieżki: Morskie Oko, Gubałówka, dwie dolinki. Byłyśmy jeszcze wtedy w Gorcach i Pieninach i wtedy w ówczesnym mym osobistym rankingu wygrały Pieniny. Po paru latach znów zajechałam do Zakopanego będąc na wakacjach w niedalekiej Zawoji. Znowu Gubałówka. Ale wtedy już zaczęłam chcieć czegoś więcej, szukałam nazw szczytów widzianych z różnych miejsc widokowych. Chciałam iść na Rysy, niestety zawróciłam z powodu nadchodzącej burzy. Dwa lata później pojechałam na tygodniową wędrówkę po Tatrach Niżnych na Słowacji. To była piękna wędrówka: bywały dni, że nie spotkałam nikogo na szlaku. Zdobyłam Chopok, Deresze, Dumbier, przeszłam wzdłuż i wszerz dolinę Demanowską. Sama! Minęło 15 lat i nie byłam ani razu w Tatrach ani polskich ani słowackich. Za to zaczytywałam się w przewodnikach i książkach o wysokich górach. I poznawałam nasze pozostałe góry w Polsce. Gdy pojawili się synowie nie zrezygnowaliśmy z gór - chłopcy razem z nami wędrowali, ale były to najczęściej Karkonosze i Sudety. Młodszy zdobył Śnieżkę mając 3 latka na własnych nóżkach. W Tatrach byliśmy dwa razy: dwa lata temu i parę dni temu. Nie wiem czy trafilibyśmy, bo przecież tyle innych szlaków jeszcze czeka. Plan na GSS i GSB, Bieszczady czy Świętokrzyskie w których nigdy nie byłam. A tu nagle dwa lata temu dostaliśmy trzydniowy pobyt w Murowańcu jako wygraną nagrodę w konkursie Turystyczna Rodzinka PTTK. I w tym roku tak samo: tym razem nad Morskim Okiem. To były piękne trzy dni i mimo, że ekspozycja w Tatrach Wysokich okazała się ciut za duża dla młodszego syna, to my z mężem i starszym synem chyba dojrzeliśmy do Tatr i chętnie tu wrócimy. Nadal nie rozumiem fenomenu czegoś takiego, że ktoś jeździ tylko i wyłącznie w Tatry, gdyż dla mnie najpiękniejszym widokiem jaki widziałam pozostanie, raptem trzy tygodnie temu, morze chmur, rankiem na Trzech Koronach, z szczytami wokół nas jak wyspy na morzu i z Tatrami wołającymi do mnie: "Chodź do nas, chodź do nas - niczym syreny.. Takiego wzruszenia jak z widoku w Pieninach jeszcze nie przeżyłam w Tatrach, być może wszystko przede mną/nami, bo i plany są ..."

piątek, 24 sierpnia 2018

Drugi dzień w Tatrach - dwie drużyny. 24.08.2018

Planowana trasa na dzisiaj:
Morskie Oko - Świstówka - Dolina 5 Stawów Polskich - Szpiglasowa Przełęcz - Szpiglasowy Wierch - powrót Ceprostradą do Morskiego Oka.

Wstaliśmy dziś o 6, a na trasę wyruszyliśmy po pysznym śniadaniu, ok. godz. 7.30. 



Na Mięguszach ludzi skoro świt ...


Od razu przy schronisku spotkała nas niespodzianka: jelonek. Był bardzo oswojony zupełnie nie bał się ludzi. to bardzo niepokojące, że zwierzęta zatracają instynkt. Podejrzewam, że część ludzi go karmi.


czwartek, 23 sierpnia 2018

Tatry po dwóch latach czyli kolejna niespodzianka konkursu Turystyczna Rodzinka PTTK.

Trasa: Palenica Białczańska - Morskie Oko - Czarny Staw pod Rysami - Morskie Oko

Dwa tygodnie temu przypatrywaliśmy się Tatrom z Trzech Koron i z Mogielicy, a dziś już pędzimy samochodem do Zakopanego.
W nagrodę za zeszłoroczny dzienniczek wypraw konkursie Turystyczna Rodzinka wygraliśmy, dzięki ogromnej pracy tych którzy pracują przy tym konkursie, trzydniowy pobyt w schronisku nad morskim Okiem. Wybornie. dwa lata temu również dzięki konkursowi spędziliśmy trzy dni w Tatrach Wysokich z noclegiem w Murowańcu. Patrz:Tatry 2016
Pogoda nie była obiecująca jednak dzięki naszemu Aniołowi Stróżowi nie było tak źle jak zapowiadali.
Po 9 byliśmy już na rondzie w Łysej Polanie, gdzie okazało się, że  nie puszczają już na parking w Palenicy Białczańskiej. Jednak dzięki wiedzy od Tatromaniaków (grupa na fb) wiedziałam, że mam powiedzieć, że mamy noclegi w schronisku to wtedy wpuszcza nas na "zapasowe miejsca" na parkingu. I tak tez było. Zapłaciliśmy za parking (ceny jak za nocleg!) i ruszyliśmy drogą do Morskiego Oka, a z nami setki osób. Droga rzeczywiście wygląda jak płynąca nurtem rzeka stworzona z ludzi. ale cóż się dziwić jest droga łatwa, dowożą ludzi pojazdami konnymi, morskie oko to jedno z najpiękniejszych stawów w Polskich Górach, więc nie ma się co dziwić. mi najbardziej dokucza ciepło z asfaltu więc cieszę się, jak skręcamy z drogi w leśne odcinki szlaków. Zatrzymujemy się na chwilę po pieczątki w Punkcie informacyjnym przy Wodogrzmotach Mickiewicza i przy samych Wodospadach.


niedziela, 5 sierpnia 2018

Mogielica dzień, zachód, noc i wschód - 4.08.2018-5.08.2018

Trasa: Półrzeczki - Pod Krzystonowem-Przełęcz pod Małym Krzystonowem - Polana Stumorgowa - Mogielica 1170 m. n.p.m. Mogielica - Jurków - Półrzeczki


Dzisiejsza wyprawa stała pod znakiem zapytania, gdyż po powrocie z czterodniowej wędrówki po Beskidzie Sadeckim, tak jak pisałam w poprzednim poście byliśmy wykończeni. W głębi duszy liczyliśmy jednak na to, ze organizm, co by nie powiedzieć trochę wytrenowany, szybko się zregeneruje. tak też się stało. Po nocnym odespaniu trudów, nawodnieniu organizmu, zażyciu podwójnej dawki magnezu wstaliśmy prawie jak nowo narodzeni. Jeszcze przed wyjazdem planowaliśmy iść na kolejny szczyt do Korony Gór Polski. Tak aby w lato do naszej puli szczytów doszły jeszcze trzy: Wysoka (Pieniny), Radziejowa (Beskid Sądecki) oaz właśnie Mogielica. do tego oczywiście doszły jeszcze plany nocowania w lesie, tak na dziko, w hamakach, co nie udało nam się w Pieninach (w Czerwonym Klasztorze) czyt.: Dzień trzeci - Pieniny . Zjedliśmy szybkie śniadanie z pozostałości, które nam zostały. Jakoś nie dziwię się, ze zostało nam sporo wafli - były najlżejsze i wcale nie chciałam ich się pozbywać z plecaka ;-) Wybraliśmy trasę na Mogielicę wybierając w miarę łatwy ale nie najkrótszą trasę z Półrzeczek. Ponieważ mieliśmy bardzo dużo czasu, bo przecież mieliśmy na Mogielicy spędzić noc, zdecydowaliśmy się zatrzymać w Tymbarku licząc na coś do zwiedzenia. niestety oprócz rynku niczego tu nie było. Zresztą to kiedyś była wieś. Wokół ryneczku (skweru koło Kościoła i Urzędu gminy) były ciekawe zabudowania. Usiedliśmy na ławce z lodami nazwanymi domowymi, jednak jak dla mnie były przesłodzone. Doszliśmy do wniosku, że brakuje nam jeszcze kawy więc zatrzymaliśmy się w  na mrożoną kawę pod drodze w zajeździe w Dobrej. Naprawdę leniwy dzień. Zaparkowaliśmy w Półrzeczkach tuż przy wejściu na zielony szlak. Małe pobocze, stał tam tez inny samochód. 





piątek, 3 sierpnia 2018

Dzień czwarty - ech ten Sądecki i o sile żeli energetycznych- 3.08.2018

Nasza dzisiejsza trasa: Bacówka pod Bereśnikiem (żółty) - Przysłop (czerwony) - Przehyba - Schronisko PTTK na Przehybie - Złomisty Wierch - Mała Radziejowa - Radziejowa - Wielki Rogacz - Niemcowa (żółty) - Piwniczna Zdrój

Rano budzimy się o 5.Ja właściwie budzę się przed 5. Wyglądam przez okno, a tam takie cuda: 




czwartek, 2 sierpnia 2018

Pienińskie cudo czyli moje wzruszenia w Pieninach - dzień czwarty - 2.08.2018

Ze wszystkich kluczy do domów najważniejszy jest wędrownych ptaków klucz.
Edward Stachura


Dzień 3 naszej beskidzko-pienińskiej przygody. 
Trasa: Sromowce Średnie (szlak żółty) - Schronisko PTTK Trzy Korony - Wąwóz Szopczański - Przełęcz Szopka (szlak niebieski)- Trzy Korony - Polana Wyrobek - Białe Skały - Burzanna- Czertezik - Czerteż - Sokolica - Przeprawa pod Sokolicą - Szczawnica - Schronisko pod Bereśnikiem.

Po wieczorno-nocnej burzy i przespanej na wygodnych łóżkach nocy obudziliśmy się na sygnał budzików w telefonie i bez śniadania ruszyliśmy na szlak przed szóstą godzina. Ranek powitał nas znowu mglisty i zachmurzony, jak to po burzy. Miałam jednak jakieś dziwne wrażenie, że ten dzień będzie naprawdę udany - w końcu przed nami Trzy Korony i Sokolica, a potem dotarcie do Bacówki pod Bereśnikiem. Z kapryśnością pogody trzeba się liczyć szczególnie latem, gdy załamania pogody są o wiele bardziej częstsze i nieprzewidziane niż jest to np w zimę. Poranne Sromowce budziły się leniwie do życia, widzieliśmy nawet jakieś autobusy.  Dotarliśmy do początku szlaku żółtego (zaczyna się na skrzyżowaniu-rondzie, niedaleko kładki-mostku na Dunajcu). Idziemy wśród domów, licznych kwater oraz pensjonatów, mijamy Leśnictwo Sromowce Niżne, a potem Pawilon PPN. Tuż za nim aż do Schroniska Trzy Korony odganiamy się od chmary komarzych krwiopijców. 




środa, 1 sierpnia 2018

Dzien trzeci lajtowo, gorąco i burzowo

Trasa: Schronisko pod Durbaszką - Szafranówka - Schronisko PTTK Orlica - Szczawnica - Czerwony Klasztor - Sromowce Niżne.


Nie mamy dziś długiej trasy. Czeka nas około 20 km i to w większości po płaskim. Po wczorajszym dniu właściwie czujemy się super. Przez noc organizm się zregenerował. Postanawiamy zjeść  spokojnie śniadanie i na szlak ruszamy dopiero przed 9. Śniadania w Durbaszce to solidne porcje. Ogólnie ośrodek zrobił na nas miłe wrażenie. Jest to ośrodek dla młodzieży więc nie można tu kupić alkoholu, ale wcale miejsce na tym nie traci. Tu na pewno nie natkniemy się na suto zakrapiane imprezy integracyjne ;-).

I fajne koty są, to znaczy jeden ale wydawało mi się, że widzę drugiego ...

wtorek, 31 lipca 2018

Dzień drugi ufff ponad 30 km w nogach.

Trasa: Piwniczna-Zdrój - Eliaszówka - Bacówka na Obidzy - Przełęcz Gromadzka - Rezerwat Biała Woda - Jaworki - Wąwóz Homole - Wysokie Skałki (Wysoka) - Durbaszka.

Mieliśmy dziś sporo kilometrów przed sobą więc plan był taki, że wychodzimy dosyć wcześniej. Pobudka 5 godzina, szybkie ubranie się i wychodzimy. Dochodzimy 2 km do szlaku zielonego i kierujemy się na Eliaszówkę. Chmury są dosyć nisko nad górami. Czuć duża wilgotność. Dosyć długo idziemy polami i mijamy coraz mniej zagęszczone zabudowania. To dosyć charakterystyczne dla Beskidów: te przysiołki rozsiane po wzgórzach, bacówki. Działalność człowieka jest tu widoczna dosyć wysoko. Mijamy Piwowary i Piwowarówkę. Niestety nigdzie nie znajdujemy śladów wytwórni tego złotego trunku ;-) Za to pierwszy raz słyszę dzwoneczki. Okazuje się, że to stado kóz ... przy jednym z domostw.



poniedziałek, 30 lipca 2018

Zaczynamy .. wyprawa Beskid Sądecki-Pieniny

Zaczynamy naszą beskidzko-pienińską przygodę. Rano odstawiamy chłopców na wyjazd harcerski. W tym roku naprawdę zapowiada się bardzo fajny obóz, gdyż najpierw jadą na przed-obóz na Kaszuby, a potem na Ogólnopolski Zlot Harcerski do Gdańska na Wyspie Sobieszewskiej. Pod katem Zlotu została przygotowana cała infrastruktura, a przedsięwzięcie należy do bardzo dużego. Jest przygotowywane już do roku, gdyż miał się tu odbyć Międzynarodowy Zlot - niestety w konkursie przegraliśmy. Gdy autokar z dziećmi ruszył, my zrobiliśmy ostatnie zakupy, zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy do Piwnicznej. To tam miała rozpocząć się nasza 4-dniowa wędrówka po górach. Plan była taki :1 dzień dojazd do Piwnicznej, odpoczynek, spakowanie plecaków; 2 dzień trasa Piwniczną Zdrój - Eliaszówka - Obidza- Jaworki - Wąwóz Homole - Wysoka - Durbaszka (nocleg); 3 dzień: Durbaszka - Szafranówka - schronisko Orlica - wzdłuż przełomu Dunajca po słowackiej stronie do Czerwonego Klasztoru lub Sromowiec Niżnych (nocleg w hamakach na polu namiotowym.; 4 dzień: Sromowce Niżne - Wąwóz Szopczański - Przełęcz Szopka- Trzy Korony - Sokolica - Przeprawa przez Dunajec - Szczawnica - Bacówka pod Bereśnikiem. 5 dzień: Bacówka Pod Bereśnikiem - Schroniska na Przehybie - Radziejowa - Piwniczna. 6 i 7 dzień Beskid Wyspowy z Mogielicą ale plany jeszcze nie doprecyzowane.
W Piwnicznej byliśmy  przed 13. Zatrzymaliśmy się w Ośrodku Filarówka umawiając się z Panią, że jak zejdziemy z gór w piątek to też mamy rezerwację noclegu na jedną noc i możemy zostawić samochód na parkingu na te parę dni. Warunki całkiem znośne, pokój z łazienką. Na minus: drogie wyżywienie oraz brak informacji na stronie internetowej, że w przypadku jednej nocy koszt noclegu wzrasta. W sumie mieliśmy dwie noce i dopiero za tę piątkową noc Pani policzyła nam mniej. Po ulokowaniu się w pokoju, celem rozruszania nóg udaliśmy się na spacer. Ze stron internetowych niewiele ciekawego się dowiedziałam o Piwnicznej ale dochodząc do centrum zobaczyliśmy informację o trasach spacerowo-widokowych. Trasa ta nazywa się Park Węgielnik-Skałki i położony jest na zboczu Węgielnika. Trasa w postaci podejść ze schodkami, barierkami, w kliku wariantach opisana na tablicach, które mijamy. W jednym z punktów znajduje się historyczna aranżacja, która nawiązuje do II Wojny Światowej. Możemy podziwiać okopy jak za czasów wojennych. Są też miejsca z altankami, placami zabaw oraz wieża widokowa z widokiem na Beskid Sądecki. Nie udało nam się dojść do części z łańcuchami.


środa, 25 lipca 2018

Park Zaginione Miasto Rosenau - 24.07.2018

Park Zaginione Miasto Rosenau istnieje od roku ale dopiero w tym roku udało nam się do niego dotrzeć. Bartek był tu już wcześniej z wycieczką szkolną, więc pełnił trochę funkcję przewodnika.
Mapa Parku przedstawia się tak. Byliśmy we wszystkich atrakcjach oprócz Parku Linowego.
Kiedy przyjeżdżałam tu x lat temu by z tego miejsca rozpocząć szlak na Biskupią Kopę parku jeszcze nie było - była hotel, staw i park linowy.



sobota, 7 lipca 2018

Co jest we wschodnich Karkonoszach? Lasocki Grzbiet - 7.07.2018 r.

Trasa: 

Turistické rozcestí Babí - Pod Dworskim Lesem - Rychorska bouda - Mravenecnik (1005  m. n.p.m.) - Czepiel (912 m. n.p.m.) - Niedamirów - Pod Albeřickým vrchem - Lysečinská Bouda - Lasocki Wierch (Lysecińska Hora - 1188 m.n.p.m.) - Przełęcz Okraj


Po Borowej to kolejna jednodniowa wycieczka z KOŁO TURYSTYKI GÓRSKIEJ NR 21 OPOLE. Tym razem postanowiliśmy zabrać "młodzież" w postaci Bartka i Kuby, oczywiście po zapytaniu się i ich zgodzie w końcu to już młodzież i nie chcę naciskać na nich z każdym naszym wyjazdem w góry. Chciałabym by była to dla nich przyjemność a nie obowiązek, bo rodzice kazali. Gdzie nas poniosło? Ano w czeskie Karkonosze ale tym razem w Pasmo Grzbietu Lasockiego -przedłużenie Kowarskiego Grzbietu. Jest to grzbiet górski będący najniższym i najlepiej zachowanym ekologicznie pasmem Karkonoszy. Partią szczytową grzbietu wyniesioną ponad 1100 m n.p.m. biegnie granica polsko-czeska, dzieląca grzbiet na dwie części: wschodnią polską i zachodnią czeską (Pomezní hřeben). Jednocześnie grzbiet stanowi granicę polskiego Karkonoskiego Parku Narodowego. Czeska część grzbietu znajduje się na obszarze czeskiego Karkonoskiego Parku Narodowego(Krkonošský národní park, KRNAP). Finalnym elementem wycieczki było zdobycie najwyższego szczytu tego pasma: Łysocina (1188 m n.p.m.).
Trasę rozpoczęliśmy w miejscowości Babi, położonej miedzy Trutnovem, a Zaclerem. W Zaclerze zatrzymaliśmy się by skorzystać z informacji turystycznej: i np., zdobyć pieczątkę. Niestety Bartek na koniec trasy zaczął odczuwać skutki swej choroby lokomocyjnej więc musieliśmy podwoić znane tabletki z imbirem ;-) W Zaclerze odkryłam też cukiernię Marta, no proszę każdy, gdzieś ma swoją „Cukrarnę”.


wtorek, 26 czerwca 2018

Być w górach i nie iść w góry? Nie do pomyślenia - 25-26.06.2018

Raz w roku należy wyjechać z współpracownikami, a przynajmniej spotkać się gdzieś na neutralnym tle.
I tak trafiliśmy do Kletna. Góry! Hurrra. Rok temu załatwiłam spływ kajakowy. Bardzo się podobał. Nawet były głosy, żeby zrobić to samo ale z drugiej strony chcieliśmy też zrobić wycieczkę dwudniową.
Po przyjeździe rozdzieliliśmy się: część poszła do kopalni uranu - czytaj całe 5 osób i to w przedstawicielstwie płci pięknej. Druga grupa poszła na park linowy a inni kręcili się to tu to tam.
Kopalnia uranu w Kletnie.
Humory nam dopisywały. Najpierw przy kasie, bo pora już była chyba ostateczna przed zamknięciem, a po drugie przy zakładaniu twarzowych kasków. Na szczęście wszystko się udało i mogłyśmy wejść zwiedzać. Pierwsze pytanie jakie nam się nasunęło w kopalni to czy tu jest promieniowanie? Oczywiście nasz pan Przewodnik uspokoił nas, że póki co niema. niestety nie zobaczyliśmy uranu ani niczego świecącego.
Kopalnia uranu położona jest na północnym stoku Żmijowca w Masywie Śnieżnika. Działała ona w latach 1948-1953, wykorzystując m.in. kilka średniowiecznych sztolni, w których w przeszłości prowadzono wydobycie żelaza, srebra i miedzi. Kopalnia obejmowała 20 sztolni, 3 szyby, a sumaryczna długość wszystkich wyrobisk górniczych wynosiła ponad 37 km. Łącznie wydobyto tu 20 ton rudy uranu. Długość udostępnionych wyrobisk to około 400 m chodników o szerokości 1,5-2 m, wysokości 1,7-do ponad 2 m. , temperatura stała przez cały rok około 7 st.C. Zwiedzanie trwa 45 minut.
Tak więc idąc korytarzami przeszliśmy przez historię kopalń na tutejszych terenach. Pan Przewodnik miał fajne poczucie humoru więc historie i rożne ciekawostki, których nie jestem w stanie powtórzyć, wcale nie nużyły. Ciekawe anegdotki oraz lekkie podpuszczenia za sprawą przewodnika działały fenomenalnie.

sobota, 19 maja 2018

Borowa - przez góry i doliny na Borową ufff.

Trasa: Wałbrzych - Niedźwiadki - Przełęcz Szybka - Dłużyna - Mały Wołowiec - Wołowiec - Kozioł - Przełęcz kozia - Borowa - Rozdroże pod Borową - Przełęcz pod Borową - Jedlina Zdrój

Kiedy zobaczyłam pod koniec roku 2017 nową wieżę w okolicy Wałbrzycha od razu mieliśmy ochotę ją zobaczyć. Dlatego ucieszyliśmy się, że nasze koło turystyki górskiej zaplanowało wycieczkę właśnie na Borową Górę. To już druga tegoroczna wycieczka z PTTK. Będą jeszcze na pewno dwie, w tym dwudniowa ale o tym niebawem. 
Wyruszyliśmy 19 maja rankiem w kierunku Wałbrzycha. Było pochmurno, jednak prognozy pogody zapowiadały przejaśnienia i słońce. Tak też było. Im bliżej Wałbrzycha, tym więcej było słońca. Trasę rozpoczęliśmy w Wałbrzychu przy pomniku Pamięci górnictwa i skierowaliśmy się niebieskim szlakiem w kierunku punkty widokowego na Wałbrzych oraz Domu Turysty Harcówka. niestety nie jest jeszcze otwarta ale remont dobiega końca. myślę, że w wakacje będzie już na pewno czynna. Miejsce ma duży potencjał. Piękna lokalizacja z panoramą widokową. Budynek też ładny. Od strony szlaku nie robi wrażenia jednak ściana po przeciwnej stronie została całkiem odnowiona, drewno jest jasne i przyjemne dla oka. Są ławeczki, dużo zieleni, miejsce na ognisko.


sobota, 5 maja 2018

Bardzo spontanicznie - challenge - Lackowa - 5.05.2018 r.

Majowy weekend był przewspaniały. Po wycieczce na górę Żar, po rowerowej wyprawie dookoła Jezior Turawskich w grupie 8 osób, nadal byliśmy spragnieni większego wysiłku. I nagle Przemek rzucił hasło: a może kolejny szczyt do Korony Gór Polski? Oczywiście z wielką przyjemnością - odpowiedziałam. Myślałam, że Przemek wymyślił coś z bliskich Sudetów (Rudawiec czy Orlicę) ewentualnie Czupel w Beskidzie Małym. Kiedy Przemek mi powiedział, że ma na myśli Lackową czyli przedostatni najbardziej oddalony od nas szczyt , a w dodatku wyprawę na jeden dzień, byłam zaskoczona ale bardzo zaciekawiona pomysłem. Wspólnie obmyśliliśmy kółeczko trasy pieszej i plan. Gwoli ścisłości nie robimy KGP "legalnie" ale sami dla siebie. Jakoś nie chciało nam się zgłaszać, kiedy już tyle szczytów za nami było. W zasadach KGP najbardziej własnie denerwuje mnie, że nie zaliczają szczytów zdobytych wcześniej, że trzeba być "honorowym" członkiem i inne wymagania. Ale to moje własne przemyślenia. Np. GOT czy też Korona Sudetów bardziej do mnie przemawia. Ale wracajmy do naszej wyprawy na Lackową, śmiesznie nazywaną przez Przemka Laćkową. 
Plan wymagał od nas mocnej mobilizacji do wczesnego wstania co akurat dla mnie nie było problemem nawet, jeśli to była 4 godzina. O 5 godzinie wyjechaliśmy. Po drodze "niezdrowe" śniadanie jako dodatek do kawy w macu. Na miejscu byliśmy o 9. Na miejscu czyli w Mochnaczce Niżnej. Zaparkowaliśmy przy opuszczonym budynku jeszcze za kościołem z cmentarzem i skrzyżowaniem z sklepem bardziej już w kierunku wyjazdy na Tylicz.. Ruszyliśmy w kierunku szlaku zielonego w miejscu, które mapa określa jako Mrokowce. Pierwsze kroki poprowadziły nas przez pola i łąki. Od pierwszego wejrzenia byłam zauroczone tymi górami. 



Z Beskidów najbardziej znany był mi Śląski, Żywiecki i może Makowski. Często jeździłam na wakacje do Jordanowa. Byłam też chyba dwa razy u Babci mojej koleżanki z dzieciństwa w miejscowości Szczyrzyc - to bodajże jest Beskid Makowski trochę na pograniczu Wyspowego. Urocze wsie i przysiółki zatopione w łąkach i wzgórzach. To jest to co lubię.
Szliśmy więc jeszcze kawałek przez łakę, po czym weszliśmy w las i zaczęliśmy bardziej podchodzić. 




wtorek, 1 maja 2018

Góra "wielkich latawców" - Żar - 1.05.2018

Pogoda tegorocznej wiosny jest jak marzenie. Spisała się na moim Runmageddonie, spisała się na naszym Rajdzie Przygodowym w Katowicach i pierwszy raz od paru lat nie zawiodła w trakcie długiego weekendu. z tego co pamietam to rok temu miałam przygotwaną czapkę i kurtke na długi majowy weekend a dziś - pogoda jak wymarzona, dwadzieścia pare stopni i słoneczko. Co robimy? Zabieramy Rodzinkę z Zabrza i ruszamy na górę Żar.
Parkujemy przy Zaporze Porąbka w Miedzybrodziu Bialskim kupujemy truskawki ze straganu i ruszamy przed siebie szlakiem czerwonym. 


Na początku trasa prowadzi wzdłuż Jeziora Medzybrodzkiego pomiędzy domkami letniskowymi i kempingami. Mijamy kluby żeglarskie, a pomiędzy domami raz po raz napotykamy na widoki na jezioro mieniace sie od słońca. 

sobota, 14 kwietnia 2018

Nasz pierwszy rajd miejski i to przygodowy! 14.04.2018

Pomysł zrodził się parę miesięcy temu, gdy natrafiłam prawdopodobnie na Facebooku informacje na temat własnie takich organizowanych eventów. Rajdy na orientacje i gry na orientacje. Kiedy więc zobaczyłam pomysł na rajd miejski - VIII Miejski Rajd Przygodowy w Katowicach, 14 kwietnia 2018r. pomyślałam ze to jest to. Wybraliśmy opcje rodzinną czyli ok 15 km plus punkty kontrolne. Organizatorem zawodów było Stowarzyszenie "Silesia Adventure Sport", AWF Katowice oraz UM Katowice. Trasy do wyboru były takie:
RODZINNA – trasa długości kilkunastu km + zadania specjalne. Nieograniczona liczba osób w zespole: mama, tata, dzieci, kuzynka, itd...:) Małe dzieci można transportować w foteliku dla maluchów na rowerze, dzieci w wieku szkoły podstawowej mogą poruszać się na rowerze. Gimnazjaliści poruszają się już pieszo. Świetna, aktywna zabawa dla całej rodziny:). UWAGA! Przynajmniej jedna osoba z zespołu musi poruszać się 
pieszo. Możliwość korzystania z GPS.
PIESZA – kilkanaście km pieszo + zadania specjalne. Limit czasu 6 godzin. Zespoły dwuosobowe w kategoriach: 1). KK (dwie kobiety) i MIX (kobieta i mężczyzna) oraz 2) MM (dwóch mężczyzn). Możliwość korzystania z GPS.
ROWEROWA – trasa o długości ok. 40 km + zadania specjalne. Limit czasu 6 godzin. Zespoły dwuosobowe. Kategorie: KK (dwie kobiety), MIX (kobieta i mężczyzna) oraz MM (dwóch mężczyzn). Możliwość korzystania z GPS.
PIESZO - ROWEROWA – kilkadziesiąt km pieszo, na rowerze + zadania specjalne. Limit czasu 6 godzin. Zespoły dwuosobowe, kategorie: MIX/KK i MM. UWAGA: w momencie zapisania się minimum 5 zespołów kobiecych, również na tej trasie zostanie uruchomiona kategoria KK. Zakaz korzystania z GPS.
Świadczenia: 
- mapa dla każdego zawodnika,
- przygotowanie zadań specjalnych, organizacja sprzętu do zadań specjalnych, np. kajaki
- 30 % zniżka dla każdego zawodnika na zakupy sprzętu marki Fjord Nansen (odzież, namioty, śpiwory, akcesoria) w sklepie Tuutu w katowicach lub internetowo 
- ciepły posiłek, napój po ukończeniu zawodów,
- symboliczne nagrody dla pierwszych trzech zespołów we wszystkich kategoriach,
- nagrody losowane wśród wszystkich uczestników, którzy pozostaną na ceremonii zakończenia
- wspaniała atmosfera zawodów:)
Wybraliśmy trasę rodzinna z uwagi na chłopców, namówiliśmy też szybko dwie zaprzyjaźnione rodziny, wymieszaliśmy zawodników i utworzyliśmy dwie drużyny. W jednej było 3 dorosłych i 3 dzieci ( a drużynę nazwaliśmy 7 wspaniałych ;-)), a w drugiej 2 dorosłych i 3 dzieci (Drużyna Niematotamto). W tym roku w ogóle miałam jakieś parcie na różnego rodzaju zawody: bieg na 5 km, Runmageddon i ten rajd. W planach jest jeszcze jakiś rajd długodystansowy w górach np. taka 50 tka.
Tak więc zapisaliśmy się, zapłacili i czekaliśmy na te godzinę zero. Tydzień wcześniej była z koleżanką na Runmagedonie więc naprawdę łapałam wiatr w żagle i czułam jakbym mogła wszystko. Oczywiście przede wszystkim zabawa ...  W Katowicach pojawiliśmy się około godz. 8.00. Bez problemu odebraliśmy pakiety startowe. Znajomi przybyli tuż po nas i spokojnie mogliśmy  czekać na start.
Przygotowania do rajdu: rozgrzewka multimedialna ;-)