poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Wrocław urlopowo czyli aquapark, sky tower i Zoo w podejściu drugim ... 11, 17 i 26.08.2017 r.

Zoo w Wrocławiu mieliśmy już w planach od dawna. Co prawda Jakub był w Zoo na wycieczce klasowej ale rodzinnie nie byliśmy i chcieliśmy wykorzystać urlop na odwiedzenie Wrocławiu dwa razy tak aby udać się do Aquaparku, który już znamy ale uwielbiamy. Chcieliśmy też zwiedzić zoo i wjechać na wieżę Skytower. Okazało się, że w czasie wakacji te dwa miejsca czyli zoo i aquapark wprowadziły wspólny bilet do wykorzystania w ciągu miesiąca w dowolnej kolejności z wejścia do tych dwóch miejsc. Na rodzinnym bilecie zaoszczędziliśmy około 100 zł w porównaniu z biletami regularnymi - akurat na paliwo. Jednak nie wiedzieliśmy, że do Wrocławia będziemy musieli pojechać aż trzy razy. Do Aquaparku pojechaliśmy 11 sierpnia. W kasie kupiliśmy bilety wstępu i wejściówkę uprawniająca do wejścia do Zoo. Aquaparki to cudowne miejsca. Wszyscy je lubią no chyba, że ktoś cierpi na hydrofobię. Niestety nie mam zdjęć, które nadawałyby się do publikacji, zresztą sama byłam zajęta pływaniem i harcami wodnymi. Co lubią najbardziej moi chłopcy? Sztuczną falę, rwącą rzekę i zjazd pontonami. Oprócz tego polecam zjeżdżalnię niebieską, bo jest w miarę łagodna.
Mam ochotę przyjechać kiedyś i wypróbować część saunową. Takie ciepłe SPA i relaks. W czasie naszego pobytu organizowana była też zumba w wodzie oraz rożne ciekawe zajęcia dla dzieci.
 
W dniu kiedy byliśmy w aquaparku chcieliśmy też wjechać na Skytower. Niestety okazało się, że to nie takie proste. Trzeba się zapisać na określoną godzinę, a kiedy dotarliśmy do punktu rezerwacji okazało się, że na ten dzień nie ma już miejsc w tym dniu.
Drugi raz pojechaliśmy do Wrocławia z misja zwiedzenia Zoo. Pojechaliśmy 18 ego sierpnia w tygodniu w którym miał miejsce tzw. długi weekend. Pierwszy i ostatni raz wybieram się gdziekolwiek turystycznie w te dni. No chyba ze w jakieś ostępy, dziury zabite dechami. Byliśmy przy kasach ok. 10.30 i kolejka była tak długa, że nie widać było końca. Zakup online nie wchodził w rachubę, bo mieliśmy wejściówki które trzeba było zamienić na bilet bezpośrednio w kasach. Kolejka na oko to godzina czekania. Z żalem ale zrezygnowaliśmy ze zwiedzania w tym dniu. Po krótkim spacerze w Parku Szczytnickim pojechaliśmy do Skytower i udało nam się zarezerwować zwiedzanie na godz. 17.00. Ale co mieliśmy robić w czasie czekania? Wymyśliliśmy, że jedziemy na Rynek. W upal mogliśmy schłodzić się przy fontannach, znaleźliśmy parę najbliższych krasnoludków, powłóczyliśmy się po uliczkach i zjedliśmy kilka porcji lodów. Na rynku było sporo osób które puszczały uwielbiane przez dzieci ogromne bańki. Byli też grajkowie.
































Wróciliśmy na umówione miejsce skąd mieliśmy wjechać na Skytower. Sporo osób już tez czekało na swoją godzinę. Weszliśmy do windy i wjechaliśmy na Pietro 49 gdzie znajduje się punkt widokowy. Winda była niesamowicie cicha i szybka. To dla chłopców pierwszy drapacz chmur. A ja z rozrzewnieniem wspominam jakie to było dla mnie przeżycie gdy mając 8 lat wjechałam na szczyt Pałacu Nauki i Kultury.
SKY TOWER W LICZBACH:  

212 m - najwyższy budynek w Polsce
33,2 m - poniżej poziomu gruntu

28 000 km stali - przy prętach o średnicy 12mm oznacza 30 000 ton stali

144 000 m3 betonu

40 000 m2 szkła

20 000 m2 szkła jako elewacja wieży

1000 km kabli do urządzeń elektrycznych i oświetlenia

1700 km kabli sterujących

171 000 m2 - całkowita powierzchnia obiektu

20 000 m2 powierzchnia mieszkalna

22 000 m2 powierzchnia biurowa

24 000 m2 powierzchnia handlowo-usługowa
236 apartamentów
222 m2 powierzchnia największego apartamentu
38 wind

Widoki już na Skytowerze.





Z punktu widokowego widać górę Słowian czyli Ślężę jak i inne pasma Sudetów.




Widać cały Wrocław jak na dłoni – łatwo można rozpoznać poszczególne zabytki i charakterystyczne budowle. Sam Skytower widać z autostrady i z wielu miejsc we Wrocławiu.

Mimo, że nie udało nam się dostać do ZOO dzień była bardzo udany.

Do Zoo pojechaliśmy 26 sierpnia jednak tym razem przed kasami byliśmy już przed 9-tą, dzięki temu w ciągu 10 minut wymieniliśmy wejściówki na bilety i mogliśmy wejść do środka. Pierwsze kroki skierowaliśmy oczywiście do Afrykarium. Nie spodziewałam się, że zrobi na mnie aż tak duże wrażenie. Piękne miejsce po prostu piękne. Wzdychaliśmy do kolorowych ryb i innych stworzeń równo od małego do najstarszego uczestnika wycieczki.
Proszę tylko popatrzeć na zdjęcia:

























Wrocławskie Zoo jest naprawdę duże. Po całym dniu spędzonym tam dosłownie bolały nas nogi. W porównaniu z opolskim. zwiedzanie wrocławskiego zoo należałoby chyba sobie podzielić na dwa dni, aby rzeczywiście zobaczyć wszystko w różnych porach, zobaczyć karmienia zwierząt itp.
Co nam się najbardziej podobało: chłopcom pingwiny i pawiany, a mnie najbardziej miejsce z wolno latającymi motylami. Jeden nawet usiadł na mnie.