sobota, 7 lipca 2018

Co jest we wschodnich Karkonoszach? Lasocki Grzbiet - 7.07.2018 r.

Trasa: 

Turistické rozcestí Babí - Pod Dworskim Lesem - Rychorska bouda - Mravenecnik (1005  m. n.p.m.) - Czepiel (912 m. n.p.m.) - Niedamirów - Pod Albeřickým vrchem - Lysečinská Bouda - Lasocki Wierch (Lysecińska Hora - 1188 m.n.p.m.) - Przełęcz Okraj


Po Borowej to kolejna jednodniowa wycieczka z KOŁO TURYSTYKI GÓRSKIEJ NR 21 OPOLE. Tym razem postanowiliśmy zabrać "młodzież" w postaci Bartka i Kuby, oczywiście po zapytaniu się i ich zgodzie w końcu to już młodzież i nie chcę naciskać na nich z każdym naszym wyjazdem w góry. Chciałabym by była to dla nich przyjemność a nie obowiązek, bo rodzice kazali. Gdzie nas poniosło? Ano w czeskie Karkonosze ale tym razem w Pasmo Grzbietu Lasockiego -przedłużenie Kowarskiego Grzbietu. Jest to grzbiet górski będący najniższym i najlepiej zachowanym ekologicznie pasmem Karkonoszy. Partią szczytową grzbietu wyniesioną ponad 1100 m n.p.m. biegnie granica polsko-czeska, dzieląca grzbiet na dwie części: wschodnią polską i zachodnią czeską (Pomezní hřeben). Jednocześnie grzbiet stanowi granicę polskiego Karkonoskiego Parku Narodowego. Czeska część grzbietu znajduje się na obszarze czeskiego Karkonoskiego Parku Narodowego(Krkonošský národní park, KRNAP). Finalnym elementem wycieczki było zdobycie najwyższego szczytu tego pasma: Łysocina (1188 m n.p.m.).
Trasę rozpoczęliśmy w miejscowości Babi, położonej miedzy Trutnovem, a Zaclerem. W Zaclerze zatrzymaliśmy się by skorzystać z informacji turystycznej: i np., zdobyć pieczątkę. Niestety Bartek na koniec trasy zaczął odczuwać skutki swej choroby lokomocyjnej więc musieliśmy podwoić znane tabletki z imbirem ;-) W Zaclerze odkryłam też cukiernię Marta, no proszę każdy, gdzieś ma swoją „Cukrarnę”.



Następnie z miejscowości Babi przed wyruszeniem na szlak podeszliśmy kawałek dalej by zobaczyć twierdzę Stachelberg oraz nowo postawiona wieża tuż obok twierdzy. Niestety nie mogliśmy zwiedzić twierdzy gdyż nie mieliśmy tyle czasu jednak warto tu wrócić, gdyż jest to jedna z największych twierdz w Czechach. To wyjątkowa okazja obejrzenia unikatowych i rozległych podziemi twierdzy oraz ekspozycji przedstawiającej historię umocnień czechosłowackich. Wieża ma 25 m wysokości, a platforma widokowa została umieszczona cztery metry niżej, na wysokości 21 m. Wieża nawiązuje do tradycji i historii regionu. Z wieży rozciąga się widok na Góry Krucze, Jastrzębie, Orlickie, a także na przedgórze Karkonoszy po czeskiej stronie. Z wieży widoczna jest również strona polska - okolice Lubawki i Kamiennej Góry oraz zachodnia część Ziemi Kłodzkiej w okolicy Szczelińca.






Charakterystyczny szczyt po środku kadru to: Královecký Špičák. Na górze wieży są opisy w języku czeskim, angielskim, niemieckim i polskim. Wieża nazywa się Eliska od królowej Ryksa Elżbieta. 






Idziemy przez Dvorski Las. 

Małe podejście i pierwsza przerwa w Rychorskiej Boudzie. Korzystam z czasu i robię trochę zdjęć.






Na koniec Panorama z telefonu:

Po przerwie idziemy dalej. Rychorską Boudę zostawiamy za sobą i lekko schodzimy w dół.



Po drodze po raz pierwszy widzimy Śnieżkę. Na koniec trasy okaże się że będzie prawie jak na wyciągnięcie dłoni.






Przed nami droga przez łąki i piekne panoramy.


Dochodzimy do zamkniętej Lysecińskiej Boudy i robimy przerwę w Horskiej Chacie Poutnik ku uciesze chłopców gdyż w tej chacie mamy uwielbianą Kofolę.


I znowu piękne polno leśne widoczki.




Przyjazne, chyba schroniskowe, pieski. Ale uwaga na mniejszego - uwielbia zaprzyjażniać się z ludźmi, pieczętując ten fakt "obsikiwaniem" plecaków, jakby na znak, że  "jesteś już mój". :-)


A to nasz rodzinka i nasze "klubowe" koszulki. 


Zareklamuję tu moje buty do chodzenia po górach, które tak naprawde sa raczej butami do biegania ale świetnie się sprawdzają również w trekkingu. Merrel Agillity Peak Flex Lady. Oczywiście mam wysokie również, jednak na lato i na trasy niezbyt wymagające używam właśnie tych. Sprawdziły się przy moim szalonym zbiegu w czasie deszczu ze Śnieznika do schroniska, dlatego ufam im.



Po przerwie w Poutniku ruszamy dalej. Łysocina juz za chwilke a potem tylko Okraj. sam szczyt jest bardzo niepozorny, nie wyróznia się niczym charatkerystycznym na tle całego masywu. Można go wręcz minąć ... przejść ...








Po minięciu Łysociny pojawia się panorama








Po Łysocinie dostajemy energii i prawie zbiegamy do Przełęczy Okraj.



Tym razem nasze drogi nie prowadzą na Śnieżkę.


Było już dziś o butch, to może na koniec coś o pozytywach kijków trekkingowych. Mimo iż nie miałam okazji zbyt długo testować kijków, gdyż Kuba i Bartek podzielili się i używali jako kija do podpierania to musze powiedzieć, że przekonałam się do nich. Póki co pożyczone od "cioci Basi" kijki Leki Makalu spełniaja moje założone zadania. A jaki one były? Ogladajac ludzi którzy chodzą z kijkami pierwsze co mnie zaskoczyło to tempo ich marszu: w 90% było szybsze niż moje, a jakoś za slimaka też się nie uważam. Jest coś takiego w marszu z kijkami, że kijki wyznaczają jakby rytm,.Jak pomyslałam dłużej to stwierdzam, że koniczyny same siebie napędzają to znaczy ręce motywuja nogi a nogi ręce ;-) i wszystko działa jak w dobrze naoliwonej machinie. Za trzy tygodnie ruszamy na parę dniowy wypad w Beskidy - kijki zabieram i wtedy ocenię ich pozostale zalety np odciążenie w marszu.

A oto cała nasz trasa: 
Lasocki Grzbiet w Mapy.cz


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz