środa, 25 lipca 2018

Park Zaginione Miasto Rosenau - 24.07.2018

Park Zaginione Miasto Rosenau istnieje od roku ale dopiero w tym roku udało nam się do niego dotrzeć. Bartek był tu już wcześniej z wycieczką szkolną, więc pełnił trochę funkcję przewodnika.
Mapa Parku przedstawia się tak. Byliśmy we wszystkich atrakcjach oprócz Parku Linowego.
Kiedy przyjeżdżałam tu x lat temu by z tego miejsca rozpocząć szlak na Biskupią Kopę parku jeszcze nie było - była hotel, staw i park linowy.



Warto też wspomnieć o legendzie:

Legenda o zaginionym mieście ROSENAU

Przed wiekami, w dolinie Zameckiego Potoku, pod wzgórzem Świętego Rocha znajdowało się wielkie, otoczone potężnymi murami miasto Rosenau. Nikt nie wiedział jak powstało. Jedno z pradawnych podań głosiło, że pewnego dnia przybyło tam germańskie plemię uciekające przed rozwijającym się na południu chrześcijaństwem...
Mieszkańcy Rosenau żyli z handlu, tędy bowiem przebiegała jedna z dróg łączących północne państwa skandynawskie z krajami Morza Śródziemnego. Handel przynosił im wielkie korzyści, miasto stawało się coraz większe i bogatsze. Jednak mieszkańcy Rosenau pomimo tego, że nie byli wojowniczym ludem, budzili strach i zgrozę wśród przybyszów i ludów zamieszkujących okoliczne tereny. Niemal każdej nocy, gdy okoliczne lasy i pola oświetlał jedynie mglisty blask księżyca, bramy Rosenau otwierały się. W świetle pochodni z miasta wychodzili jego mieszkańcy kierując się na pobliskie wzgórza by kolejny raz oddać pokłon nieznanym siłom. Ciszę nocy zakłócał trzask płomieni i obiegające okolicę modły, które mieszkańcy Rosenau kierowali do swego boga. Rytuał ów kończył się o świcie, kiedy pierwsze promienie słońca rozjaśniały niebo...
Kiedy Rosenau, po nocnych obrzędach zapadało we śnie, mieszkańcy okolicznych grodów opuszczali swe domostwa. Wówczas to, oczy ich odkrywały tajemnicę Rosenau. Wzgórza porastały pale, na których umierali w cierpieniu chrześcijańscy pielgrzymi przybyli z Bizancjum, czy też z Rzymu...
Czas biegł dalej. Handel w Rosenau kwitł, jego mieszkańcy korzystali z życia, oddając się za dnia jego uciechom, a pod osłoną nocy czcząc demoniczne siły. Jednak pewnego letniego poranka, nadszedł czas apokalipsy dla pogrążonego we śnie miasta. Zagrzmiały niebiosa skryte pod powłoką czarnych chmur, zerwał się potężny wiatr, zatrzęsła się ziemia. Wyniosłe wieże i mury miasta zaczęły pękać, unicestwiając grzeszny lud. Błyskawice co chwilę przeszywały szare niebo. Pod miastem rozstąpiła się ziemia, grzebiąc w sobie nieprawe miasto i jego mieszkańców.
Nikt nie przeżył...
Katastrofę Rosenau okoliczna ludność przyjęła z ulgą. Wreszcie Gołęszyce lub też Lupiglaa (nie ma pewności, które z tych słowiańskich plemion zamieszkiwało teren Prudnika) - mogli opuścić okoliczne gródki obronne w pobliżu Okopowej, wiedząc, że ze strony Rosenau nic im już nie grozi.
Póki pamięć o Rosenau była żywa, starano się jak najszybciej zniszczyć ostatnie fragmenty ruin miasta. Nikt nie odważył na jego odbudowę...
Z ziemi często wyorywano ociosane kamienie i zardzewiałe przedmioty. Ponoć pastuszek znalazł w zagłębieniu ziemi, na której niegdyś stało miasto, znaczną ilość złota. Dlatego miejsce to nazwano Złotą Jamą. Legenda mówi, że w pogodny wielkanocny poranek można usłyszeć dźwięki dochodzące z miejsca, gdzie niegdyś stało Rosenau. Niektórym udaje się podobno zobaczyć wieże upadłego miasta...
Pierwsze kroki skierowaliśmy do potwora który wynurza się zawsze o pełnej godzinie.

Potem czekając na seans 7D chłopcy skorzystali z karuzeli łańcuchowej, która stała się chyba tutaj największą atrakcją. 



Byli na niej chyba z 5 razy już na sam koniec przed wyjściem.
Jesteśmy w kamerze!






Miejsce zwane Parkiem 4 Żywiołów jest bardzo fajnym pomysłem. Jest tu pełno urządzeń mówiących o prawach fizyki w naszym otaczającym świecie. Niestety cześć z tych urządzeń wymaga modernizacji.



Zabawa i tak była fajna.






Następnie tuż obok była zjeżdżalnia "snowtubing"



Po zjeżdżalni poszliśmy do Kopalni-Sztolni, niestety stamtąd nie mamy zdjęć. było tajemniczo, a na koniec wystawiono nasze błędniki na test. Przednia zabawa.
Jednak miejscem w którym chłopcy spędzili najwięcej czas był Interaktywny Ogród Wody, gdzie można chlapać, pryskać, lać wodę do woli, po to żeby łatwo zrozumieć skomplikowane prawa nauki. 






Sama dałam się porwać tej zabawie. Któż nie lubi wody. Po trampolinach i dmuchanym zamku poszliśmy nad basen. Wygodne leżaki to chyba jedyny atut, bo basen jest bardzo skromny a woda bardzo zimna. doszły mnie słuchy, że mają go modernizować.


Nawet kaczki lubią plażę. 




Na koniec przejechaliśmy się jeszcze ciuchcia dookoła parku.





Fajne miejsce na spędzenie czasu z dziećmi, jednak myślę, ze po tych paru latach wymaga inwestycji.
Edytowano: 31.10.2018 Rzeczywiście jest inwestycja:
Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz