czwartek, 23 sierpnia 2018

Tatry po dwóch latach czyli kolejna niespodzianka konkursu Turystyczna Rodzinka PTTK.

Trasa: Palenica Białczańska - Morskie Oko - Czarny Staw pod Rysami - Morskie Oko

Dwa tygodnie temu przypatrywaliśmy się Tatrom z Trzech Koron i z Mogielicy, a dziś już pędzimy samochodem do Zakopanego.
W nagrodę za zeszłoroczny dzienniczek wypraw konkursie Turystyczna Rodzinka wygraliśmy, dzięki ogromnej pracy tych którzy pracują przy tym konkursie, trzydniowy pobyt w schronisku nad morskim Okiem. Wybornie. dwa lata temu również dzięki konkursowi spędziliśmy trzy dni w Tatrach Wysokich z noclegiem w Murowańcu. Patrz:Tatry 2016
Pogoda nie była obiecująca jednak dzięki naszemu Aniołowi Stróżowi nie było tak źle jak zapowiadali.
Po 9 byliśmy już na rondzie w Łysej Polanie, gdzie okazało się, że  nie puszczają już na parking w Palenicy Białczańskiej. Jednak dzięki wiedzy od Tatromaniaków (grupa na fb) wiedziałam, że mam powiedzieć, że mamy noclegi w schronisku to wtedy wpuszcza nas na "zapasowe miejsca" na parkingu. I tak tez było. Zapłaciliśmy za parking (ceny jak za nocleg!) i ruszyliśmy drogą do Morskiego Oka, a z nami setki osób. Droga rzeczywiście wygląda jak płynąca nurtem rzeka stworzona z ludzi. ale cóż się dziwić jest droga łatwa, dowożą ludzi pojazdami konnymi, morskie oko to jedno z najpiękniejszych stawów w Polskich Górach, więc nie ma się co dziwić. mi najbardziej dokucza ciepło z asfaltu więc cieszę się, jak skręcamy z drogi w leśne odcinki szlaków. Zatrzymujemy się na chwilę po pieczątki w Punkcie informacyjnym przy Wodogrzmotach Mickiewicza i przy samych Wodospadach.






Około 12 jesteśmy już w schronisku. Zajmujemy przydzielony pokój w "Gazdówce" i od razu ruszamy sobie dalej nad czarny staw pod Rysami. Nad morskim okiem tłumy z minuty na minute coraz większe. Decydujemy się na trasę z lewej strony jeziora. Majestat gór Wysokich nas onieśmiela. Pięknie to wszystko wygląda.


Na Rysach maleńkie mrówki:




Podejście to już poziom wysokogórski.


Ludzie nad Morskim Okiem od strony schroniska wyglądają jak kwietny kobierzec albo dywanik przed schroniskiem. Zadziwia mnie ta ilość osób, ale dalej twierdzimy, że każdy ma prawo chodzić po górach wedle swoich możliwości.




Jesteśmy! Nad Czarnym Stawem po Rysami a Rysy dalej wysoko nad nami. Oglądamy jak ludzie jak mrówki wchodzą na szczyt, a to chyba dopiero ledwo co połowa drogi.







Czarny Staw rzeczywiście jest czarny, ciemny, ogrodzony od słońca. Nawet miejscami trochę taki straszny.
Próbuje znaleźć miejsce gdzie kiedyś iks lat temu zawróciłam spod Rysów z powodu pogody i swojej niepewności. Zanosiło się na burzę, nie warto było ryzykować.


Wracamy do schroniska, jemy obiad i znów wychodzimy wciąż nienasyceni widokami.
Siedzimy sobie na Morskim Okiem, a wokół coraz mniej osób. Cieszymy się chwilą. Na Fb napisałam taka informację: To miejsce jest tak charakterystyczne, że jest rozpoznawane przez każdego nawet nie „góromoniaka”. Popularne tak bardzo, że kręcą o nim filmy z gatunku thrillerów. O miejscu i schronisku narosły już legendy, ja jednak średnio wierzę w legendy szczególnie te negatywne. Wiem jedno, miejsce niepowtarzalne. Wiem też, że to jedyne miejsce, gdzie mój syn Bartosz - 10 latek - po paru latach wędrowania po górach, wychodząc rano z drzwi schroniska i patrząc na te cuda dookoła, powiedział po pierwszy: „Jak tu pięknie”. Kiedy jako 18 latka pierwszy raz byłam w schronisku i nad Morskim Okiem  też było sporo ludzi. Tu zawsze było dużo ludzi. Zawsze można było z kimś miło porozmawiać. Bo przecież góry to też poniekąd ludzie. Natrafiłam wtedy na grupkę, która pokazując szczyty wskazała na Rysy. Zapamiętałam sobie ten szczyt i powiedziałam kiedyś tam wejdę … do tej pory jeszcze się nie wspięłam na dach Polski, ale ten dzień się zbliża. Samo schronisko jest piękne. Zbudowane w stylu typowo zakopiańskiej architektury skradło moje serce. Zawsze odnajdę coś ciekawego w środku. To w jaki sposób gospodarz (gospodyni) i pracownicy wypracowali sposób organizacji tego wszystkiego zasługuje na najwyższy stopień. Przy takiej ilości osób szczególnie w okresie letnim i w czasie ładnej pogody. Wszyscy pracują tam jak w zegarku. Nawet rano przy śniadaniu, gdy otwiera się bufet, widać, że mimo zaspania i zmęczenia to na uśmiech odpowiadają uśmiechem. Zawsze twierdziłam i twierdzę, że atmosferę nie tworzą tylko pracownicy schroniska, lecz osoby je odwiedzające i to od nas zależy często jak pracownik i użytkownicy schroniska nas potraktują. Cudownie jest tutaj, skoro świt i gdy już zapada zmrok. Cokolwiek byśmy powiedzieli o tym miejscu, ja go lubię, tak po prostu … Jak można nie lubić miejsc po których kiedyś przechadzał się Adam Asnyk, Helena Modrzejewska czy Władysław Reymont? Jedzenie skądinąd bardzo smaczne smakuje jeszcze lepiej w otoczeniu fotografii górskich, górskich ludzi i przyrody.




Nasza dzisiejsza trasa:






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz