sobota, 14 kwietnia 2018

Nasz pierwszy rajd miejski i to przygodowy! 14.04.2018

Pomysł zrodził się parę miesięcy temu, gdy natrafiłam prawdopodobnie na Facebooku informacje na temat własnie takich organizowanych eventów. Rajdy na orientacje i gry na orientacje. Kiedy więc zobaczyłam pomysł na rajd miejski - VIII Miejski Rajd Przygodowy w Katowicach, 14 kwietnia 2018r. pomyślałam ze to jest to. Wybraliśmy opcje rodzinną czyli ok 15 km plus punkty kontrolne. Organizatorem zawodów było Stowarzyszenie "Silesia Adventure Sport", AWF Katowice oraz UM Katowice. Trasy do wyboru były takie:
RODZINNA – trasa długości kilkunastu km + zadania specjalne. Nieograniczona liczba osób w zespole: mama, tata, dzieci, kuzynka, itd...:) Małe dzieci można transportować w foteliku dla maluchów na rowerze, dzieci w wieku szkoły podstawowej mogą poruszać się na rowerze. Gimnazjaliści poruszają się już pieszo. Świetna, aktywna zabawa dla całej rodziny:). UWAGA! Przynajmniej jedna osoba z zespołu musi poruszać się 
pieszo. Możliwość korzystania z GPS.
PIESZA – kilkanaście km pieszo + zadania specjalne. Limit czasu 6 godzin. Zespoły dwuosobowe w kategoriach: 1). KK (dwie kobiety) i MIX (kobieta i mężczyzna) oraz 2) MM (dwóch mężczyzn). Możliwość korzystania z GPS.
ROWEROWA – trasa o długości ok. 40 km + zadania specjalne. Limit czasu 6 godzin. Zespoły dwuosobowe. Kategorie: KK (dwie kobiety), MIX (kobieta i mężczyzna) oraz MM (dwóch mężczyzn). Możliwość korzystania z GPS.
PIESZO - ROWEROWA – kilkadziesiąt km pieszo, na rowerze + zadania specjalne. Limit czasu 6 godzin. Zespoły dwuosobowe, kategorie: MIX/KK i MM. UWAGA: w momencie zapisania się minimum 5 zespołów kobiecych, również na tej trasie zostanie uruchomiona kategoria KK. Zakaz korzystania z GPS.
Świadczenia: 
- mapa dla każdego zawodnika,
- przygotowanie zadań specjalnych, organizacja sprzętu do zadań specjalnych, np. kajaki
- 30 % zniżka dla każdego zawodnika na zakupy sprzętu marki Fjord Nansen (odzież, namioty, śpiwory, akcesoria) w sklepie Tuutu w katowicach lub internetowo 
- ciepły posiłek, napój po ukończeniu zawodów,
- symboliczne nagrody dla pierwszych trzech zespołów we wszystkich kategoriach,
- nagrody losowane wśród wszystkich uczestników, którzy pozostaną na ceremonii zakończenia
- wspaniała atmosfera zawodów:)
Wybraliśmy trasę rodzinna z uwagi na chłopców, namówiliśmy też szybko dwie zaprzyjaźnione rodziny, wymieszaliśmy zawodników i utworzyliśmy dwie drużyny. W jednej było 3 dorosłych i 3 dzieci ( a drużynę nazwaliśmy 7 wspaniałych ;-)), a w drugiej 2 dorosłych i 3 dzieci (Drużyna Niematotamto). W tym roku w ogóle miałam jakieś parcie na różnego rodzaju zawody: bieg na 5 km, Runmageddon i ten rajd. W planach jest jeszcze jakiś rajd długodystansowy w górach np. taka 50 tka.
Tak więc zapisaliśmy się, zapłacili i czekaliśmy na te godzinę zero. Tydzień wcześniej była z koleżanką na Runmagedonie więc naprawdę łapałam wiatr w żagle i czułam jakbym mogła wszystko. Oczywiście przede wszystkim zabawa ...  W Katowicach pojawiliśmy się około godz. 8.00. Bez problemu odebraliśmy pakiety startowe. Znajomi przybyli tuż po nas i spokojnie mogliśmy  czekać na start.
Przygotowania do rajdu: rozgrzewka multimedialna ;-)




Nasz pierwszy kontuzjowany, jeszcze zanim się zaczęła gra ;-)



Pamiątkowe zdjęcie też musi być. 




A to z archiwum samego rajdu: ktos nam zrobił fotkę ;-)




W końcu rozdali nam mapy i mogliśmy ruszyć na miejsce startu i na dany sygnał ruszyć.



Pogoda była cudowna. Ciepło, słonecznie, wszystko pięknie kwitło. Wiosna w pełni. 

Zaliczanie punktów z zadaniami i punktów kontrolnych polegało na tym, że w punktach kontrolnych były specjalne dziurkacze do przebijania w odpowiednim miejscu, a na zadaniach specjalnych, osoby na punktach zaliczały nam zadania.
Punkty były rozrzucone i jak na koniec się okazało całkiem mocno rozrzucone, bo nadeptaliśmy 16 km. Na samym końcu mapa ze śladu GPS. Na początku tak skupiliśmy się na analizie mapy i strategii zaliczania punktu ze zapomnieliśmy włączyć nawigację ;-)
Myślę, że spora przewagę miały te osoby które mieszkają tutaj i znają ten park i okolice. Kilka chwil trwało zanim się zorientowaliśmy gdzie jesteśmy i gdzie iść. Decyzje zostawiliśmy najlepszemu w orientacji w terenie: Przemkowi - były harcerz na pewno sobie lepiej poradzi niż np ja. Podjęliśmy decyzję ruszenia do najdalszego punktu zaliczając wszystkie po drodze i potem wracając do bazy zrobić całą resztę. ruszyliśmy, idziemy i idziemy i idziemy. w końcu trafiliśmy na teren Parku 3 stawów. Na osobnej kartce dostaliśmy tez podpowiedzi co do punktów.







Naszym pierwszym punktem był stanowisko cross fitu, pobiegaliśmy, poskakaliśmy, ponosiliśmy ciężary.



Następnie pozaliczaliśmy parę punktów kontrolnych w zaroślach przy drzewie itp.







Następnym punktem była tyrolka. wystarczyło, ze jedna osoba z grupy zaliczyła ten punkt z uwagi na dużą kolejkę oczekujących. Adaś poszedł na ochotnika i zrobił to fajnie i sprawnie.



Następnie ruszyliśmy na kajaki. Tu też wystarczyło, żeby jedna osoba czy parę osób z grupy zaliczyło 3 punkty na stawie. Czekając na wolny kajak posilamy się nalesnikami i słodkościami z plecaka oraz uzupełniamy płyny. do kajaka ruszył Przemek z Kubą i Igorem. Bardzo sprawnie im to poszło - 15 minut i wrócili.












Zdjęcie od organizatora: kolejny punkt zaliczony.


Drużyna kajakowa wraca, szybko wycierają stopy, zakładają buty i ruszamy dalej.
Kolejne zadanie wcale nie jest takie łatwe na jakie wygląda. Mieliśmy się obrócić 20 razy przy palikach i pobiec do punktu i z powrotem. Ja od razu się przewróciłam gdy tylko puściłam kijek. Całkowicie straciła kontrolę a w głowie strasznie się kręciło. Zresztą osób które 'zaliczyły glebę" było o wiele więcej. A ile śmiechu było przy tym zadaniu.





Zadanie wykonaliśmy wszyscy. Biegniemy teraz do placu zabaw przy szkole, a potem na zadanie logiczne przy przejściu podziemnym, jedno zadanie w parku przy pomniku i pozostają nam tylko punkty z dziurkaczami przy w parku przy uczelni.
Zadanie logiczne trochę nas przerosło i nie uznali nam rozwiązania. Mimo, że czasem rozwiązywaliśmy zadania z "zapałkami" to jednak tym razem presja czasu i już zmęczenie powodowało pustkę w głowie. ale to nic pędzimy dalej. Na placu przy szkole trzeba było przejść po "równoważni" i przejść przez plac zabaw tzw. domek - drewniano-metalowe urządzenie na placu zabaw. Pestka.
W parku też szybko nam idzie znajdowanie miejsc z dziurkaczami. Przoduje w tym Adaś które wręcz biegiem pomaga zaliczać wszystkie punkty.
Ostatnie zadanie polegało na tym, że wszyscy z drużyny musieli przemieścić sznur (linę) zaczynając od lewej nogawki a kończąc na prawej. zadanie wzbudziło sporo emocji, śmiechu i łaskotek.
Jesteśmy już blisko sali AWF Katowice. Czeka nas ostatnia przeszkoda: taki specjalny bonus: płot. I wszystkim się udaje przejść przez niego bezpiecznie. wpadamy na sale. niestety naszej drugiej drużyny jeszcze nie ma. Przybiegli 20 minut za nami. Ale my mieliśmy karne punktu za zadanie logiczne.
Odbieramy dyplomy i talon na jedzonko.






Po posileniu się całkiem dobrą potrawka z ryżu i warzyw, wracamy na sale. Będą jeszcze wyniki i losowanie nagród. Kolejka dzieci do losowania:


My też coś wygraliśmy - koszulkę!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz