wtorek, 11 lipca 2017

Karkonosze po raz "n" ty. Dzień czwarty czyli powrót na niziny i zabawy.

Wszystko co dobre szybko się kończy - czwartego dnia wracamy na niziny. Jest nam oczywiście smutno, ale wiemy też, że wrócimy w góry. Schodzimy innym szlakiem niż wchodziliśmy, bardziej malowniczym szlakiem tj. niebieskim. Przechodzimy koło Domku Myśliwskiego, ruin Schroniska Bronisława Czecha, a od Polany schodzimy zielonym szlakiem do Karpacza, tak że wychodzimy niedaleko punktu gdzie zaczynaliśmy.
Żegnamy Mały Staw i Samotnię.
Zdjęcia okolic Domku Myśliwskiego. W tej chwili znajduje się tutaj coś w rodzaju górskiego ośrodka edukacyjnego.
Chwilkę rozwiązujemy zagadki przyrodnicze.



Ruszamy dalej. Po drodze spotykamy grupy kolonijne i turystów. Między innymi osoby, które nas pytają czy daleko jeszcze Śnieżka? to chyba najczęstsze pytanie.
Na Polanie robimy obowiązkową przerwę.



I na takie kamienie można natrafić:
Po zejściu do Karpacza, odłożeniu plecaków do samochodu idziemy na rozrywkową część wycieczki czyli zjazdy na torze saneczkowym Alpine Coaster, oraz na rynnie saneczkowej. Mnóstwo wrażeń, emocji i śmiechu.



Ostatni punkt w Karpaczu to Muzeum Lego wraz z z Muzeum konsoli czyli z grami. Mąska cześć wyprawy poszła sama, a damska jednak w ten upał wybrała pyszną kawę mrożoną i odpoczynek pod parasolami.
W drodze powrotnej od okolic Wrocławia uciekaliśmy przed ogromna chmura i burzą. Podobno ci którzy jechali do Wrocławia wjechali w oberwanie chmury, a po Wrocławiu  zamiast samochodów powinny jeździć amfibie, bo tyle było wody na ulicach. To uroki lata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz