niedziela, 27 października 2019

Jagodna o wschodzie i o kolejce na wieżę na Wielkiej Desztnie - 27.10.2019

Drugi dzień naszej wyprawy z dziećmi w Góry Bystrzyckie i Orlickie zaczął się bardzo wcześnie, gdyż planowaliśmy zdobyć Jagodną kiedy wszyscy śpią, i zdążyć z powrotem na śniadanie. Na pewno wrócimy w te góry. Chociażby w Góry Orlickie, już za dwa tygodnie: na wielkie sprzątanie w 101 rocznicę odzyskanie niepodległości. Tak jak pisałam w sierpniu te dwa pasma górskie mają jakiś taki spokój w sobie. W większości zalesione, chodząc po szlakach można przez cały dzień nikogo nie spotkać. Dla mnie to istny ZEN wśród gór. Tym razem jesteśmy jednak z piątką dzieci i hmmm ZEN jakby mniejszy. Ale przepraszam dwójka z dzieci to już nastolatkowie. Wiecie jaki jest plus, kiedy jest taka grupka dzieci - cały czas się sobą zajmują i jakby mniej marudzą, a nawet jak marudą to idą wytrwale dalej no, bo inni też idą. 
Ale wróćmy do naszego poranka. Widoków się nie spodziewaliśmy, bo wiedzieliśmy, że teren i szczyt jest zalesiony. Na szczyt było według planu 1.20 h. Wyszliśmy więc przed 6, by przed 9 być z powrotem.Jak zwykle las w ciemnościach ma swój urok, tajemniczy trochę straszny. Dosyć szybko zaczyna się brzask.



 Słońce wschodzi gdzieś nad Śnieżnikiem. Oj na wschody słońca będzie tam pełno osób.


 Na szczycie Jagodnej widać już fundamenty pod wieżę. To jest fantastyczne miejsce na wieże, pięknie będzie widać masyw Śnieżnika.




Tuż obok szczytu robiony jest tor do downhillu.












Wracamy wprost na śniadanko. Bartek z śmiechem zamawia te racuchy jagodne, gdyż wczoraj trzeba było czekać na nie godzinę czasu ;-) Racuchy są imponujące i takie "jagodne". Wczorajsza zupa dnia i Kotlet Chatara też były bardzo dobre. dobrze, że zamówiłam tylko zupę bo musiałam pomóc Kubie zjeść porcję kotleta. Przepyszna też kapusta kiszona (sami kiszą?) oraz grzaniec przepisowy łącznie z laską cynamonu.
Robię jeszcze pamiątkowe zdjęcia w schronisku, ogromnie polecam to miejsce: Schronisko Jagodna.




Po śniadanko pakujemy się i ruszamy do Bedrichovki, skąd startujemy na Velką Destnę. Parę dni przed naszym wyjazdem dowiedzieliśmy się, że 26ego pażdziernika ma być jej otwarcie więc naprawdę szkoda byłoby przegapić tę wieżę.





Ten znak jest dla mnie pamiętny to tu na BUM spotkałam dwójkę fajnych ludzi z którymi potem szlam.


 Hmmm to chyba nie było trudne do przewidzenia, że przy tak pięknej pogodzie i nowo otwartej wieży będą istne tłumy i kolejki. Ze śmiechem stajemy jednak potulnie w ogonku i czekamy na nasza kolej. Wstęp póki co bezpłatny.

Budowla wieży jest bardzo oryginalna i mnie się osobiście podoba ale o gustach się nie dyskutuje. Są  ortodoksyjni turyści przeciwni jakimkolwiek wieżom, ja stoję gdzie po środku :-) i lubię najbardziej murowane stare wieże.
Kiedy wchodzimy na schody wieży zaczynamy czuć wzmożony wiatr i marzniemy. zakładamy co kto ma, a że część plecaków zostało na dole przy pilnującej osobie to hmmm trochę nam było zimno.

Velka Destna (1115 m n.p.m) to najwyższy szczyt czeskich gór Orlickich i Gór Orlickich w ogóle.
Na pierwszym planie tak po środku czeski Czernec, a po lewej w tle Mały Śnieżnik i Śnieżnik - Masyw Śnieżnika

Tu widać i czarną Górę i Masyw Śnieżnika








Schodzimy z wieży i robimy mały "popas, po czym wracamy tą samą trasą, szlakiem czerwonym, potem zielonym, do samochodów. Zapomniałam dodać, że zrobiliśmy dobry uczynek zabierając z schroniska Jagodna wędrowca. Bardzo mu się spodobał nasz pomysł na wieżę. Więc pojechał z nami, a potem podrzuciliśmy go do Dusznik na pociąg.
Po drodze do Opola zatrzymujemy się w Ściborzu koło Nysy w restauracji Statek nad Jeziorem Otmuchowskim, gdzie serwują pyszne ryby.
Są ryby to i koty są ... ;-)




To był przemiły wyjazd.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz