niedziela, 13 października 2019

Czart i złoto czyli drugi dzien w jesenickich górkach

Po wczorajszym cudownym dniu w towarzystwie Pradziada, dzisiejszą trasę musieliśmy trochę zweryfikować z uwagi na ból biodra koleżanki. Pojechaliśmy więc razem do Karlovej Studanki, a potem w czwórkę na krótką trasę na Zlaty Chlum. 
Jesienna Karlova Studanka jest przepiękna.


O Karlovej Studance pisałam tutaj n końcu postu o  wyprawie na Vysoke Hole.: Karlova Studanka
Ale może dopowiem parę ciekawostek:
Czy wiecie, że przed nazwą Karlova Studanka uzdrowisko nazywało się po niemiecku Hinnewider, co można w wolnym tłumaczeniu oznacza jako: "Tam i z powrotem". Jakoś hobbit mi się skojarzył :-). Ta żartobliwa nazwa wzięła się stąd, że na początku działania uzdrowiska nie było tam żadnej bazy noclegowej dla kuracjuszy, a na zabiegi musieli oni dojeżdżać. Leczono tu i leczy się nadal nie tylko powietrzem, ale także wodami mineralnymi z lokalnych źródeł oraz dwutlenkiem węgla wydobywanym z głębokości 127 m. 
Budynki, które podziwiamy, czyli piękne drewniane budynki uzdrowiskowe w stylu klasycznym i empire zaczęto budować tu dopiero w latach 1782-1893.
HISTORIA
Lokalne źródła lecznicze odkryto w XVIII wieku podczas ekspansji hutnictwa w powiecie Bruntál. Jego lecznicze działanie, zarówno jako kuracja do picia, jak i kąpiele, testowano wiele razy. Zapisano zeznanie lokalnego obywatela Bruntála K. Riedla. Leczył bolące nogi miejscową kwaśną wodą, którą podgrzewał rozgrzanym do czerwoności żużlem z miejscowych hut żelaza.
Informacje te dotarły do ​​austriackiego arcyksięcia Maksymiliana II. Franciszek, syn Marii Teresy, która była właścicielem tej ziemi. Miał tu siedzibę gminy, ale goście spa musieli podróżować z okolicznych wiosek, aby otrzymać leczenie, ponieważ uzdrowisko nie oferowało zakwaterowania. Zmieniło się to w 1780 r., Kiedy odkryto źródło mineralne, nazwane na cześć Maksymiliana i powstały nowe domy uzdrowiskowe.
Niezwykły sposób podgrzewania wody mineralnej do kąpieli gorącym żużlem żelaznym zachował się od wieków. Żużel dostarczano kilka razy dziennie i wrzucano bezpośrednio do kąpieli z wodą mineralną. Później żużel był używany do centralnego podgrzewania wody w dużych kadziach i stamtąd był dystrybuowany do domów uzdrowiskowych przez przepływ grawitacyjny. Publikacja historyczna Maximiliána Kubína opisuje proces podgrzewania żużla w następujący sposób:
„Łaźnie zostały przygotowane przez ręczne przepłukanie trzech wiader wody mineralnej ze źródła Maksymiliana. Następnie żużel umieszczono w wannie - trzy gorące kawałki. Duża, gruba lniana ściereczka została umieszczona nad wanną w celu wychwytywania pyłu z żużla. Po podgrzaniu kąpieli żużel został usunięty, wspomniane płótno usunęło osady brudu z boków i temperaturę kąpieli. Do niezbędnego chłodzenia wody źródlanej zastosowano wodę potoczną, przepływającą przez kanał w pobliżu okien kabiny. Krótkie, małe kanały wyposażone we wtyczki prowadzą z głównego kanału do poszczególnych wanien. W ten sposób każdy pacjent mógł regulować swoją temperaturę kąpieli. Od trzeciej rano do południa w ten sposób przygotowano około trzydziestu kąpieli, a po południu kolejne osiemnaście. ”
Pod koniec lat 80. XIX wieku porzucono żużel, a wodę ogrzewano gorącą parą. Wanny najpierw zabrano w małe drewniane kabiny spa, które później przebudowano na murowane domy. Nie przetrwały one jednak do dziś. Wciąż stoi budynek administracji, zwany obecnie Odrą, i najstarszy zachowany obiekt uzdrowiskowy z końca XVIII wieku, który został zbudowany jako budynek parterowy, później rozbudowany o pierwsze, a następnie o drugie piętro. Inne holowniki, Věžový dům i Panský dům, zwane dziś Pradziadem, zostały zbudowane w latach 1795 - 1800.
Podczas wojen napoleońskich na przełomie XVIII i XIX w. Nastąpiło opóźnienie w rozwoju uzdrowiska, ale w tym okresie wybudowano pierwszy dom uzdrowiskowy o nazwie Koupelový dům. Dziś służy jako budynek poczty. Kolejna wiosna została również odkryta i nazwana Karel od wnuka Marii Teresy. Całe uzdrowisko zostało następnie nazwane na jego cześć Karlova Studánka. Uzdrowisko rozkwitło, może nawet dzięki odkryciu trzeciej wiosny, nazwanej ponownie imieniem wnuka Marii Teresy, Antonina. Konieczność dostosowania się do stale rosnącej liczby uzdrowisk, na początku XIX wieku wybudowano wiele nowych budynków: Hostinský dům, dziś znany jako Bezruč; Pruský dům, dziś z urzędem gminy i szkołą; Knížecí dům, dziś służący jako dom egzaminacyjny; Hinnenwiederhaus, która była siedzibą Komitetu Narodowego; Lázeňský salon, dziś sala muzyczna; Nový koupelový dům, znany dziś jako Opava; i Sloupový dům, obecnie Hotel Džbán.
W połowie XIX wieku uzdrowisko przeżywało boom, dlatego wybudowano jeszcze więcej domów: Švýcarský dům, dziś z przedszkolem; Struskový domek, później znany jako Skleněný; odkryto jeszcze jedną wiosnę, nazwaną ponownie po niedzielnym urodzeniu Marii Teresy, jej prawnuka Viléma. Pod koniec XIX wieku kontynuowano budowę w willi Eugen, dziś Šárka; willa Paula; Terasový dům, dziś Kamzík; Wilhelm, dziś Vlasta; budynek U lesa i pawilon Wilhelmsquelle, dzisiejszy pawilon Pitný.











Tajemnicze drzwi do ...





Przechadzając się po uliczkach patrząc na te piękne budynki, zadbane trawniki i otoczenie prawie jak z katalogu, przyznaliśmy wszyscy, że to jedno z najbardziej uroczych miejsc byc może nawet w całej Europie.
Poniżej jeszcze mapka miejscowości: 

Zjedliśmy czeskiego placka ziemniaczanego z czosnkiem niedźwiedzim, pożegnaliśmy się z naszymi znajomymi i pojechaliśmy w czwórkę do Ceskiej Vsi koło Jeseników. zaparkowaliśmy samochód i ruszyliśmy niebieskim szlakiem najpierw skrzyżowania koło Certowych Kameny, potem żółtym na Zlaty Chlum. Ciekawe skałki zostawiliśmy sobie na drogę powrotną.  Cała trasa na Zlaty Chlum prowadzi lasem. W lesie cudowne oznaki pełni jesieni.



Tuż przed schroniskiem Certovy Kameny natrafiamy na formy skalne:


I tyrolkę 😄


Docieramy do wspomnianego wyżej miejsca. Stąd zaczyna być coraz bardziej stromo. No nie powiem, podejście było zdrowe. I to tutaj był Zlotohorski trekking!


W końcu widzimy wieżę.






Kupujemy wstęp na wieżę i idziemy kamiennymi schodkami na samą górę a tam takie widoki:
Najwyższe widoczne to od lewej Studnicni Vrch, sokoli Vrch a mniejszy bardziej na prawo to Cerna hora. 

Z jednej strony Pradziad na którym wczoraj byliśmy.


Wieje wiaterek.



Widok w kierunku Jesenika:


Udaje nam się złapać Biskupią Kopę:





I nasz elektrownia Opole widziana ze Zlatego Chlumu:



Jeszcze pamiątkowe zdjęcie:


Tak wygląda bilet wstępu:.



Na Zlatym Chlumie od 1853 w odległości około 200 m od szczytu stała chatka dla turystów, z czasem popadająca w ruinę. W 1899 obok niej stanęła wieża widokowa Freiwaldauer Warte, a wkrótce potem schronisko im. Adolfa Medritzera. Oba obiekty wybudowało Morawsko-Śląskie Sudeckie Towarzystwo Górskie. Po II wojnie światowej, gdy wysiedlono stąd Niemców, upadły również Towarzystwa Górskie. Wieża i schronisko powoli niszczały, budynek niszczony regularnie przez wandali w końcu spłonął doszczętnie. Wreszcie w latach 70-tych wieżą zainteresowało się miasto Jesenik. Odnowiono wieżę, udostępniono ją turystom, a obok wybudowano drewniany budynek, służący dziś za bufet. Ciekawostka: początkowo planowano nadać wieży imię Franciszka Józefa, gdyż w 1898 mijało 50 lat panowania władcy, ale sekcja zlatohorska ubiegła jesenicką i nadała to imię wieży na Biskupiej Kopie.
Wieża ma 26 m wysokości.
Lubię czeskie tablice informacyjne. Nie są zasypane tekstem lecz często w postaci graficznej.



Schodzimy na dółSzybko dotarliśmy do Certowych Kameny (690 m. npm) - w końcu było z górki :-) . Pod skałami mieści się schronisko, gdzie można coś zjeść, napić się kawy lub piwa. Kawę mają dobrą! Można tutaj  zapłacić złotówkami i kartą. Do schroniska można dojechać również samochodem. Za schroniskiem wśród drzew ukryte są skały - Certovy Kameny, do których zmierzamy od razu, a w schronisku chcemy się zatrzymać w drodze powrotnej ze Zlatego Chlumu. Skałki robią wrażenie, są fajnie dostosowane do wchodzenia zabezpieczone łańcuchami a z góry mamy ciekawe widoki, co widać na poniższych zdjęciach.















Drabinki, łańcuchy ... chciałoby się więcej ;-)




A tak wyglądają z dołu.


Wracamy pod schronisko:




Certovy kameny to też miejsce dla wspinaczy.Obszar skalisty składa się z kilku wież i skał peryferyjnych. Skała składa się z magmowego pegmatytu. Jest bardzo mocny i zapewnia piękne wspinanie się po płytach, w pionowych i wiszących ścianach. Drogi są zabezpieczone kołami i nitami. Pierścienie zrywające są zamontowane na szczytach wież. Skały osiągają wysokość do 25 m. Wejścia na pokład są oznaczone numerem i dotyczą trudnych tras i trudności (RP). Około 90 tras o stopniu trudności od III do IX-.

W necie znaleźliśmy ciekawą legendę związaną z tym miejscem. Pobożna kobieta po śmierci swojego męża chciała zbudować klasztor dla zakonników. Miał on stanąć w pobliżu zamku, na skraju gór porośniętych lasem. Niedaleko jednak w szczelinach skał znajdowała się kryjówka diabła. Jemu też spodobała się ta dzika okolica. Nie chciał słuchać pobożnych pieśni, ani żeby dzwony klasztorne przeszkadzały mu w dziele niszczenia. Zaczął knuć czarcie intrygi. Co noc niszczył to co ludzie zbudowali w dzień. Chciał zatopić całą  dolinę i ostatecznie zniszczyć ludzkie dzieło. Diabeł dostał pozwolenie na dokończenie swojego dzieła - ale tylko do porannego piania koguta. Nie udało mu się. Zapiał kogut!! Diabelscy pomocnicy upuścili ostatnie kamienie. Pozostały one w dolinie. Największa z tych skał stoi tu od stuleci!! To Certovy Kameny!

W schronisku pijemy kawkę.


I mała zagadka do czego służy pędzel przymocowany do tego pojemnika??


Wracamy na dół tym samym szlakiem.

























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz