poniedziałek, 1 kwietnia 2019

Powrót na Rysiankę 30.03.2019 r.

Trasa: Żabnica Skałka -(zielony szlak) - Rysianka - Hala Lipowska- Hala Redykalna - Hala Boracza - Żabnica Skałka. (15,8 km)


Weekend w górach, tak spontanicznie, z grupą znajomych. Spontaniczna propozycja, szybki rekonesans pogody i decyzja, że jedziemy. Istebna. Fajny ośrodek pn. Maria. Wyjechaliśmy w piątek po pracy, a wróciliśmy w niedzielę. Ponieważ towarzystwo nie miało zaplanowanej trasy, a Przemek zareklamował mnie jako dobrego organizatora tras pieszych, tak więc spadło na mnie arcyprzyjemna rola wymyślenia czegoś. Ufff no nie powiem chciałam zaimponować. Z drugiej strony byłam rozdarta pomiędzy ogromną ochotą wyruszenia w Beskid Żywiecki a ochotą na eksplorowanie okolic Istebnej. Istebną pamiętam oczywiście ze szkoły. Ostatni raz byłam tam 16 lub 17 lat temu, przy okazji zwiedzania Koniakowa i słynnych koronek. Pomysł był na Baranią Gór ale okazało się, że dwie osoby całkiem niedawno na niej były. Wielki Stożek z Istebnej wydawał się ciekawy jednak jak spojrzałam na wykres to nachylenia okazują się dosyć męczące. Założenia jakie dostałam to fajny szlak tak do 20 km i nie  bardzo męczący. Wróciłam więc do wersji w której jedziemy jednak w miejsce bardziej znane. Znane, ładne, które skradłoby serca moim znajomym. I nagle olśnienie: Rysianka. Szybko zrobiłam rekonesans i okazało się że wystarczy podjechać 30 km do Żabnicy. Na Rysiance byłam jesienią (tutaj post: Rysianka jesienią) i od tamtej pory bardzo chciałam pokazać to miejsce Przemkowi. Trochę myślałam jeszcze o trasie. Doszłam do wniosku że lepiej będzie zrobić trasę w odwrotnym kierunku niż ostatnio i to była dobra decyzja. Zima lepiej wchodzić zielonym szlakiem z Żabnicy aniżeli nim schodzić. Pomysł został przyjęty, jak się potem okazało, najmocniejszym argumentem była oryginalna nazwa miejscowości startowej czyli Żabnicy, która przez chwilę stała się nawet "Żabincem". 

W drodze do Istebnej nie obyło się bez przygód. Chcieliśmy sobie zrobić skróty przez las, no i dojechaliśmy pod adres owszem ale tak jakby z drugiej strony lasu. Las, wieczór, a raczej już ciemna noc, leśne wąskie drogi - mieliśmy trochę emocji. na szczęście główna droga została odnaleziona i drugi raz GPS już pokazał poprawną drogę. Docieramy na miejsce. Lokujemy się w domkach. domki nie są wybitnie nowe, ale czyste. W części którą my wybraliśmy dół był obszerniejszy, były dwie kanapy, wiec wieczorami to własnie tu przesiadywaliśmy. Po rozpakowaniu się, siedzimy i czekamy na następną ekipę. 
Oczywiście nikt nie chce słyszeć by wybrać się o 8 rano już na szlak więc ustalamy wyjście na 9 rano. Podjeżdżamy samochodem 30 minut. Po drodze robimy jeszcze zakupy i na szlak wychodzimy około 10 tej. Trasa z Istebnej do Żabnicy przez Koniaków, Milówkę i Węgierską Górkę jest bardzo malownicza z częstymi widokami na Beskid Żywiecki. Parkujemy w Żabnicy i ruszamy zielonym na Rysiankę. 
Trasa asfaltowa szybko się kończy, słoneczko przygrzewa, kolejne osoby zdejmują co najmniej jedną warstw ubrań. Rzeczywiście pogoda nam dopisała.
Mijamy chatę w której jest dużo drewnianych rzeźb między innymi aniołów.
Chwilę po zejściu z drogi natrafiamy już na śnieg, który nie opuszcza nas aż do Hali Boraczej.
Osobiście uważam, że śnieg dodaje uroku i kontrastu widokom. 


Tutaj wiosenna roślinka nazwana przez nas kapustą, bo nie rozwinięte pąki własnie tak wyglądają.
I piękne słońce, które rozpieszczało na ilekroć wychodziliśmy z granicy lasu.
Parę miejsc jest dosyć śliskich. Ogólnie śnieg jest mokry ale są miejsca w cieniu w lesie gdzie jest lód i parę razy zamarzyłam o raczkach, których tym razem nie zabraliśmy.
Dochodzimy do Hali Pawlusiej.

Pierwsze widoki na Tatry zapierają dech w piersiach. Widoczność jak żyleta, zapiera dech w piersiach.

Po posileniu się w schronisku Rysianka robimy sobie jeszcze mały popas w słońcu.Ludzi jest sporo ale spodziewałam się więcej, jednak te zimowe warunki jednak odstraszają ludzi ,a szkoda,bo jest pięknie. w sumie to fajnie, że jest mało osób - udaje nam się spokojnie usiąść przy stoliku i zamówić jedzenie. Ja zamawiam swojską drożdżówkę. Większość osób skusiło się na żurek i grzybową. Wymieniamy poglądy o turystycznych i nawigacyjnych apkach oraz o dzisiejszej trasie. Bardzo się cieszę, że wszystkich ogromnie podoba się trasa.



Na tle niżnych Tatr majaczy Wielki Chocz.

Przemek na tle Pilska.

Na Hali Lipowskiej zachwycamy się wielkim dogiem o stalowym ubarwieniu i przyjaznym charakterze. Chwilę wcześniej zastanawialiśmy się kto zostawił takie ogromne ślady łap w śniegu. Zagadka się rozwiązała: 








Widok na Mała Fatra i Wielki Rozsutec..
Z tego miejsca widać chyba Wielką i Małą Rycerzową. i Muńcuł z którego mieliśmy również piękne widoki we wrześniu.



Na Hali Boraczej robimy sobie kolejną przerwę. Zejście z Redykalnej na Boraczą to był ślizg po śniegu. Na Boraczej już wiosna, bardziej zielono.
A ja dalej robię fotografie, chłonę każdą minutę tego pobytu. dla mnie ta trasa to jest w rankingu moich TOP 5 szlaków turystycznych.




Były i zimowe szaleństwa :-). Ale powiedzmy sobie szczerze przy mrozie minus 10 panowie by się chyba nie zdecydowali.

Nasza trasa:

Trasa nie była długa, jednak śnieg dał nam ją odczuć. Ja miałam niedosyt. Musimy kiedyś wydłużyć tę trasę i  Romankę i Pilsko np takie weekendowe przejście.
Wracając samochodem tą samą drogą mieliśmy spektakularne widowisko zachodu słońca z takimi barwami jakie tylko można sobie wyobrazić. Coś cudownego.
Na koniec jeszcze parę zdjęć z przemiłego niedzielnego poranka z naszej siedziby. Spędziliśmy leniwy poranek i przedpołudnie w cudownym swojskim klimacie i słoneczku.










 I tradycyjny pies górski o imieniu Baca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz