Kajakami zaraziliśmy się już
jakiś czas temu. Było to w 2014 roku. Rok wcześniej próbowałam sil jedynie w
kajaku na Średnim Jeziorze Turawskim, a w 2014 roku płynęliśmy ja i Przemek
pierwszą trasę z Zawadzkiego do Kolonowskiego rzeką Mała Panew. Trasa tzw. dla
początkujących niezwykle przyjemna. Bardzo mi się spodobało. Rok później w 2015
r. poznaliśmy dwie kolejne trasy a ja czułam się już na tyle "silna",
że zabraliśmy też chłopców do kajaków. W 2015 r. były to dwie trasy. Pierwsza z
Żędowic do Zawadzkiego, druga z Kolonowskiego do Krasiejowa. Ta ostatnia stała
się moją ulubioną. Trasy na Małej Panwi są czysto rekreacyjne i gdy usłyszałam
o okazji płynięcia inną lecz równie spokojną rzeką - Stobrawą nie
zastanawialiśmy się długo. W Walentynki wygrałam voucher dla pary na spływ
kajakiem w "Opolskiej Przygodzie". Opolska Przygoda specjalizuje się
w organizacji spływów kajakowych po rzekach Stobrawa, Budkowiczanka, Prosna
oraz świadczeniu usług przewodnickich po województwie opolskim. Dla mnie jedna
z lepszych firm organizujących spływ. Za każdym razem pan Krzysztof Adamski dostosowuje
za każdym razem trasę do poziomu uczestników. Spływ został zaplanowany na długi
majowy weekend, niestety pogoda nie sprzyjała nam za pierwszym razem, za to za
drugim zaplanowaliśmy na 5 czerwca i idealnie wpasowaliśmy się w okienko w
deszczowym tygodniu. Słońce było wspaniałe, tak wspaniałe że nas nawet trochę
spiekło. Na spływ zaprosiliśmy też naszych znajomych z których jedna rodzinka
płynęła nie kajakiem, a kanadyjką i bardzo sobie chwaliła ten wybór. Dowiedzieliśmy
się też że na kanadyjce nie ma wioseł lecz są pagaje. Stobrawa okazała się
wielce przyjemną rzeką, stosunkowo wąską, co sprawiało wrażenie, jakbyśmy płynęli
przez dżunglę.
W ostatnim kawałku spływu rzeka wyraźnie się poszerzyła i wpłynęliśmy
do lasu. Nawet w lesie było bardzo dużo "ważek" w pięknym kolorze niebieskim,
a właściwie to kobaltowym. Okazało się jednak, ze nazywają się Świtezianki.
Organizacje oceniam na bardzo dobrą. Dostaliśmy dokładne wytyczne jak dojechać
i przy którym moście się spotykamy. Zaopatrzeni w ciuchy do przebrania,
prowiant na biwak i picie, buty do wody (wypróbowaliśmy lidlowskie i najtańsze
decathlonowskie i są całkiem dobre), po krótkim instruktażu wypłynęliśmy, po kolei
parami . Pływanie sprawia nam dużo frajdy i śmiechu dla naszych
chłopców, kiedy mama co chwile wpływała w zarośla zbyt późno lub zbyt wcześnie
manewrując kajakiem. Wprawy nabrałam gdzieś w połowie spływu :-), kiedy
dwukrotnie wiosłem rzuciłam sobie jakieś wodne zarośla prosto na włosy. Tak jak
pisałam wcześniej rzeka jest dość wąska, raczej nie ma jak się wyprzedzać,
chociaż podobno dla chcącego nic trudnego. Raz dynamiczniej a raz całkiem
leniwie pozwalając się porwać wolnemu nurtowi rzeki płynęliśmy do naszego celu.
Bliskość natury działa kojąco, a świat z perspektywy rzeki jest zupełnie inny.
Martwiło mnie jedynie ilość śmieci wrzucanych do rzeki. To bardzo smutny widok,
świadczący że niektórzy ludzie nie mają szacunku ani do natury ani do siebie
samych.
Podsumowując polecam kajaki nawet
tym, którzy ich nigdy nie próbowali. Tak jak wszędzie warto i tu mieć przynajmniej
odrobinę rozsądku, słuchać co mówi przewodnik. Pamiętam jak rok temu na spływie
z Kolonowskiego do Krasiejowa pewna rodzinka nie spłynęła do brzegu, aby przenieść
kajak przez tzw. próg lecz podpłynęli do progu i spadli z kajakiem w dół do
wody z jakiegoś 1.5 m wysokości w dół. Nic się nie stało, poza przewróceniem
kajaka, woda na szczęście nie była tam wysoka. Jedyne strata to aparat który
odpłynął podobno z nurtem rzeki. W większości rzek, którymi organizuje się
spływy rekreacyjne wysokość wody nie przekracza 1m (najczęściej to 50 cm). Pamiętam
jednak, że dzieci, które wtedy płynęły z tymi rodzicami były potem wystraszone
i za pewne na jakiś czas nie chciały słyszeć o kajakach. Jednak pamiętam, że
instruktor dwa razy opowiadał jak liczyć mijane mosty i kiedy są poszczególne
progi i przejścia. Wystarczyło słuchać. Co do sterowania kajakiem nie jest to najłatwiejsze ale po chwili nabiera się wyczucia. Nie trzeba też wkładać jakiejś super siły w wiosłowanie, w końcu nigdzie się nie ścigamy, chociaż my czasem bawimy się w krótkie wyścigi, ale to wszystko dla zabawy.
To na pewno nie ostatni wpis,
gdyż chcemy jeszcze zaliczyć parę spływów w tegoroczne lato.
Poniżej daję trasę zapisaną w run
logu.
Po spływie kiedy wyszliśmy już na
brzeg a organizator zadbał o kajaki i odwiózł nas w miejsce pozostawienia
samochodów, pojechaliśmy w miejsce które wcześniej poznaliśmy na trasie robiąc
tam przerwę. Przepiękna polana w lesie, z miejscem do piknikowania, zrobienia
ogniska i grilla. A ponieważ były to urodziny Bartka i naszej koleżanki ciasto
zostało udekorowane świeczkami, i odśpiewaliśmy 100 lat. Sam spływ trwał 2.30 godz., długość to 6 km. Resztę fajnego popołudnia spędziliśmy na pikniku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz