niedziela, 21 stycznia 2018

Nasze ferie na nartach 2018

Codzienne białe szaleństwo to jest to. Wybraliśmy Zieleniec z uwagi na większą pokrywę śniegową niż w innych miejscowościach.
pierwszy dzień to przypomnienie zeszłorocznej nauki. Na początku oczywiście były wątpliwości, więc wzięliśmy chłopakom instruktora. Od wtorku chłopcy mogli już uczestniczyć w szkółce narciarskiej i to był strzał w dziesiątkę. Codziennie od godziny 10 tej 4 godzinna nauka z przerwą na gorąca czekoladę. A oprócz tego zawsze po przyjeździe robiliśmy rozgrzewkę, a potem jeszcze jeździliśmy aż do 15. Ja w pierwszy dzień musiałam porzucić moje stare buty i narty i wziąć większe buty i większe narty. niestety moja noga się zmieniła i buty też swoje przeszły i były po prostu niewygodne.



Często przed szkółka chłopcy zabierali nas na nieprzetarte szlaki, jeździliśmy np w puchu bo tak im też pokazywał instruktor. 

Naprawdę bardzo ich wciągnęły narty.
Tutaj nie mogę nie wspomnieć zasług rewelacyjnej szkoły narciarskiej: Mieszko. Sami zobaczcie jak świetnie przygotowują rozgrzewki dla dzieci.





A tutaj filmik:



Na początku w pierwszy dzień bywało tak, ale potem już się rozkręcali.







Uwielbiam Zieleniec i tę część z uroczym kościółkiem.













Ostatniego dnia chłopcy mieli zjazd z pomiarem czasu i rozdanie dyplomów i słodkości. dostali tez legitymację narciarza z zaznaczonymi umiejętnościami.


 




Na koniec nie sposób nie wspomnieć o miejscu noclegowym jakie znaleźliśmy. Oczywiście ani w Dusznikach ani w Zieleńcu na parę dni przed feriami nie było już miejsc, ale trafiliśmy do uroczego miejsca i przesympatycznej pani: Łężyce Dom w dolinie. Tuz obok Dusznik. Czuliśmy się jakbyśmy przyjechali na ferie do Babci. Warunki skromne ale czysto, ciepło przytulnie, miła atmosfera. Dlatego zostawiliśmy taki wpis w księdze.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz