W urodziny Przemka mieliśmy zdobyć najwyższy szczyt Małej Fatry - Wielki Krywań (słow. Veľký Kriváň; 1709 m). pogoda zapowiadała się dziś cudownie, pełne słońce, rześko, bez upałów. Ponieważ plan zakładał dzisiaj 18 km a doświadczenie mówiło, że zawsze wychodzi więcej plan zakładał dziś wjechanie kolejką Vratna-chleb. Kolejka w postaci gondoli, wjeżdżała sprawnie zabierając ze sobą ok. 6 osób.
Ta trasa miała nam pokazać równe niespodzianki Małej Fatry i dziś wpadłam jak śliwka w kompot mimo, iż nasze kolana poczuły te zejścia. Mała Fatra jest przecudowna, jest takim malutkim skarbem pełnym niespodzianek.Regeneracja jednak była szybka i już jutro mieliśmy znów ruszyć, mimo, że większość uczestników wycieczki już założyła, że jutro nigdzie się nie ruszają. Dzisiejsze wejścia to jedynie 761 m, natomiast suma zejść to: 1886 m!
Trasa: wjazd kolejka Vratna - Snilovske sedlo - Velky Krivan - Sedlo bublen - Mały Krivań - Priehyb - Biele skaly - Suchy - Chata pod Suchym - Nezbudska Lucka
Po wczorajszym zachmurzeniu dzień mimo że chłodniejszy zapowiadał się pięknie. Według prognoz poranne chmury miały zniknąć. Tak też się działo. Kiedy wyjeżdżaliśmy były jeszcze mgły, a potem coraz lepiej.
Wjechaliśmy kolejką, żeby skrócić trochę czas, bo plany były dziś ambitne. Wjeżdżaliśmy z Rodzinką - czeską- w którymś momencie kolejka się zatrzymała a gondola zaczęła sie bujać na boki czego nie cierpię. tego samego zdania była Marzenka. W tym momencie Czech wyjął piersiówkę i chciał nas poczęstować domową śliwowicą :-) - na odwagę. Taki miły gest przyjaźni międzynarodowej.
Na górze poczekaliśmy na resztę wycieczki i ruszyliśmy zdobyć Wielki Krywań. Nazwa Krywań dosyć często pojawia się w słowackich nazwach. Tatrzański słynny Krywań to narodowa i święta góra Słowaków. ale Wielkim i Małym też nie pogardzają ;-) Podejście pod górę nie było ciężkie, dlatego raz dwa stanęliśmy na szczycie i mogliśmy zacząć sesje zdjęciową. Uwaga ten post to dużo zdjęć, bo nie sposób było się oprzeć tym widokom.
Na szczycie bardzo dużo ludzi. Jeśli będziemy tutaj jeszcze kiedyś, a jestem tego pewna to wyjdziemy wczesnie na szczyt, by pokontemplować widoki w mniejszym gronie.
Dookoła kolorowa od widoków.
Wielki i Mały Rozsutec w całej okazałości.
I jeszcze fotka grupowa autorstwa Strusia z naszego klubu PTTK:
Po długiej sesji zdjęciowej na najwyższym szczycie Małej Fatry ruszamy dalej w kierunku Małego Krywania. Trasa jest bajecznie widokowa. co chwile zatrzymywaliśmy się by zrobić zdjęcia. Trasa poprzecinana jest punktami z oznaczeniami szlaków i miejsc.
Wielkiego Krywania zostawiamy za plecami ale nadal dobrze się prezentuje.
Taki niepozorny pagórek a tak świetnie się prezentuje:
W tle widać już Małego Krywania.
Poniższe zdjęcie to dla mnie jak Bieszczady ...
Cudowne kolory wzgórza zawdzięczają jagodzinom, które już zmieniają kolor liści.
I znowu skałki i to jest własnie fascynujące w Małej Fatrze, że krajobraz nie jest nużący, że co chwilę są fajne skałki, podejścia, widoki.
Już jesteśmy prawie na Małym Krywaniu. Widzę już dalszą drogę ... i nie umiem się doczekać. Wygląda obiecująco prawda?
Mały Krywań:
Znowu skałki:
Kolejny szczyt:
Widok na Mały Krywań. Jeszcze przed chwilą tam byliśmy.
Robi się coraz więcej skałek.
Na Sedlu Vrata trzeba podjąć decyzję czy idziemy przez skałki czy drogą okrężną. Wszyscy i tak spotkamy się w Chacie pod Suchym.
Jak myślicie jaka była nasza decyzja? Oczywiście, że przez skałki.
A tu widać na co musieliśmy się wdrapać i z czego zejść. To są Bile skały, warto tamtędy przejść.
I jest też Suchy. Na Suchym spotkaliśmy bardzo miłego Słowaka, który opowiedział nam o szczytach, które widać było ze szczytu. Panorama była rzeczywiście zacna. Tak się zasłuchałam, że nawet nie zrobiłam zdjęć.
Poniżej krzyż - herbowy symbol Słowacji, też na Suchým. Jest to Krzyż lotaryński. W tle widok na nasze Beskidy. Widzicie ciemne szare pasmo nad górami - to nasz polski osobisty smog.
W końcu zasłużony odpoczynek w chacie pod Suchym. Bursztynowy napój bardzo zasłużony. A moje serce skradł schroniskowy psiak:
Droga do Zamku nie była już taka widokowa. Leśna droga, a w dodatku strome zejścia po kamieniach.
Było jedno miejsce widokowe:
Rzeka widoczna poniżej to Wag. Piękne zakola.
No i zdobywamy zamek. Zostawiłam mocno z tyłu Przemka i Marzenkę, gdyż już chciałam jak najszybciej skończyć to zejście po niewygodnych kamulcach.
Prawie nie mam już sił by podchodzić na zamek ale mijające osoby bardzo rekomendują więc idziemy ...
I nie żałujemy. Lubimy ruiny, z paru miejsc mamy super widoku na meandry rzeki.
Ruiny to bardzo romantyczne miejsce.
Stary hrad to praktycznie “brat bliźniak” Novego Hradu - zamku po drugiej stronie miejscowości Nezbudska Lucka. Zamki pochodzą z przełomu XIII i XIV w., stanowiły ważny element na szlaku handlowym przebiegającym przez słowackie ziemie. Stary Hrad jednak z czasem tracił na wartości, ze względu na ciągłą rozbudowę nowego zamku i wzroście jego znaczenia. Tak naprawdę historia pokazuje, ze rzadko kiedy zamki w tak bliskiej odległości były stale utrzymywane. Raczej zawsze było tak, że jeden zyskał na znaczeniu kosztem drugiego. Utrzymaniu dwóch zamków jest oczywiście droższe niż jednego.
A całkiem zapomniałam wspomnieć o tym, że czerwony szlak którym miejscami dzisiaj szliśmy to E3 - trasa długodystansowa łącząca brzegi Atlantyku z Morzem Czarnym. Trasa o długość ok. 7 500 km, przebiega przez 12 krajów (Turcja, Bułgaria, Rumunia, Węgry, Słowacja, Polska, Czechy, Niemcy, Luksemburg, Belgia, Francja, Hiszpania). Niekrycie źródła nie zaliczają Turcji do tego szlaku z uwagi na brak wytyczonych oficjalnie szlaków. Jest to szlak o znaczeniu międzynarodowym, wchodzący w skład 11 europejskich szlaków wędrówkowych. Odcinek z Węgier do wschodniej części Niemiec pokrywa się w większości z przebiegiem dawnego Międzynarodowego Górskiego Szlaku Przyjaźni Eisenach-Budapeszt, który włączono w trasę E3 po upadku komunizmu w Europie wschodniej. W Polce szlak ten posiada dwa odcinki: sudecki i karpacki. Pierwszy, o długości ok. 300 km, prowadzi przez większość pasm górskich Sudetów: z Jakuszyc, przez Góry i Pogórze Izerskie, Góry Kaczawskie, Rudawy Janowickie, Góry Wałbrzyskie, Góry Sowie, Bardzkie, Złote, Bialskie, Masyw Śnieżnika, aż do przejścia granicznego w Boboszowie. Jest znakowany kolorem niebieskim (odcinki łącznikowe do przejść granicznych zielonym i żółtym). Drugi odcinek, karpacki, posiada natomiast długość ok. 160 km. Wiecie co robiłaby, gdybym nagle wygrała 6 w totolotka? Tak! Wybrałabym jakiś długodystansowy szlak i poszłabym przed siebie ... No i zabrałabym Przemka ;-)
Uff koniec na dziś. Niby takie 20 km ale te zejścia i podejścia na Słowacji są niesamowicie wyczerpujące ;-) 1500 z hakiem m w górę i 1860 z hakiem w dół. Za to chyba dzisiaj nie spóźnimy się na kolację :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz