piątek, 13 września 2019

Mała Fatra - 2 dzień - 13.09.2019 - lajtowo i bieszczadzko.



Veľká lúka - Wielka Łąka (1476) to najwyższy szczyt Luczańskiej części Małej Fatry. Ta część Małej Fatry przypomniał mi bardzo Bieszczady. zresztą dzisiaj widząc już kawałek Malej Fatry widzę, ze te góry maja w sobie i trochę Pienin, i trochę Tatr, i trochę Bieszczad właśnie z trawiastymi "połoninami". Ci co byli w dolomitach mówią, że i takie fragmenty tu znajdziemy. Więc Mała Fatra z nazwy tylko "mała", bo takiego urozmaicenia terenu na tak małym obszarze to chyba jeszcze nigdzie nie widziałam.
Trasa:
Martin Strane - Chata na Martinskich Holach - Krizava - Velka Luka - Vidlica - Humence -Lażky




Z dzisiejszą wycieczka związana jest małe nieporozumienie w organizacji wycieczki. nasz organizator nie powiedział nam, że planował dojście na wielką Lukę przez via ferraty Martinske hole.
Zgodnie z Regulaminem ferraty powinno się przejść w uprzęży i w kasku. Jest to zalecane ale nie obowiązkowe, nikt tego nie sprawdza. Nikt z uczestników naszej wycieczki tego nie miał. Co prawda myślałam o tym przed wyjazdem ale skoro nie było znaczącego znaku to nie naciskałam i nie chciałam wychodzić przed szereg. Na dwa dni przed wyjazdem na fb ukazała się mapka przejścia ... oczywiście gdzie? Przez Martinske hole. Pięciu śmiałków poszło tamtędy bez zabezpieczeń i udało się, jednak ja bym się czuła pewniej z uprzężą do ferraty, a przynajmniej z kaskiem. Szkoda, bo gdyby pomyśleć wcześniej o wypożyczeniu uprzęży może więcej osób by poszło ta ekscytującą trasą.
żródło: http://www.naferraty.sk/martinske_hole.html
Na stronie Ferrata HZS Martinske hole są wszystkie informacje, jak również jest możliwość wypożyczenia potrzebnego sprzętu. Przemek się wahał jednak zrezygnował. Wniosek z tego jeden musimy tu wrócić.
Większa część naszej wycieczki poszła więc nudną droga do Martinskich Holi, gdzie jest schronisko czyli Chata.



Posiedzieliśmy chwilę, poczekaliśmy na resztę wycieczki. Niestety słońce zakrywały co chwile chmury i było dziś o wiele zimniej niż wczoraj.
Ruszylismy dalej na Velką Lukę, po małej chwili wyszliśmy z granicy lasu na łąki.
Velka luka to wzgórze przylega do wzgórza Krížava na północy i wzgórza Vidlica na południu. W pobliżu Wielkiej Łuki znajduje się także ośrodek narciarski Winter Park Martinky po wschodniej stronie. Zaraz z miejsca, w którym znajdują się chata Martinské hole do Velka Lúka, należy najpierw podążać żółtym szlakiem do Krížavy, a stamtąd kontynuować drogą południową czerwonym szlakiem do Velka Luka.



Na szczycie mieliśmy trochę słoneczka ale potem znów nadciągnęły chmury.


  

Lubię takie wynalazki jak poniżej z objaśnieniami widocznych szczytów.


Idziemy dalej

Następny szczyt.


Piękne łąki poniżej.
Wiatr falował majestatycznie trawami.


Przemek miał dosyć szybkie tempo dzięki temu wyprzedził wycieczkę i szedł pierwszy. Był to najmniej uczęszczany szlak z wszystkich czterech dni na małej Fatrze. Przemek nieźle się zdziwił jak nagle zobaczył jakiś rudo brązowy gruby tył czegoś ruszającego się w jagodzinach. Niestety szybko zniknął w krzakach. Chwile potem zobaczył na ścieżce dowód, że to co widział to był niedźwiedź. :-) Nie dziwię się, że niedźwiadek urzędował w jagodach. Były tam obłędne. Dlatego też tak bardzo zostałyśmy z Marzenką z tyłu, bo trudno było im się oprzeć.


Tutaj porównanie z butem Przemka. To chyba nie był duży niedźwiedź.;-)






Nie mogłam się powstrzymać i wrzuciłam filmik z szumiącymi trawami.







A oto jagody luczańskie.


Wchodzimy znowu w las, idziemy i idziemy i nic w sumie się nie dzieje.


Dochodzimy do drogi i mijamy parę uroczych chatek.


I równie uroczego kota, który najpierw prawie nas doprowadził do zawału serca, wyskakując z krzaków pędząc nagle przed nami. Potem długo się łasił prosząc o zainteresowanie. brakowało tylko jakiejś czarownicy. ;-)


Dochodzimy do miejscowości Lazky, gdzie leząc na popasie, na trawie, w promieniach chowającego się za górami słońca, czekamy na całą ekipę. Okazało się, że 1/3 cześć wycieczki została na "popasie" integrując się z dziwnymi Słowakami mieszkającymi w środku lasu. Dziś była przyjemna wycieczka, taki odpoczynek przed następnymi dniami. :-)
Oczywiście znów spóźniliśmy się na obiad w domu wycieczkowym Granit w Zwardoniu. ;-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz