Po
chłodnym i wypełnionym uroczystościami
rodzinnymi maju, czerwiec nie przyniósł nam żadnych wypraw z uwagi na
fakt, że od 4 czerwca do 9 przebywałam w Rumuni co opisałam w innych
postach. Po zakończeniu roku szkolnego odwieźliśmy Babcię z Kubą i Bartkiem do
Radkowa w Górach Stołowych gdzie spędzili 7 dni. My rodzice
skorzystaliśmy też i w pierwszy weekend
zwiedziliśmy Błędne Skały, a w drugi weekend poszliśmy na
Szczeliniec i do Pasterki, o czym również w osobnych postach. Raptem 5 dni
później byliśmy już w drodze do Karpacza, chcąc zrealizować voucher
trzydniowego pobytu w Strzesze Akademickiej, który wygraliśmy w konkursie
Turystyczna Rodzinka PTTK. dokupiliśmy jedna noc dodatkowo by
spędzić w górach jeden dzień więcej, gdyż mimo, że w Karkonoszach
bywamy często to jednak sporo jeszcze przed nami nieprzetartych przez nas
szlaków m.in na Okraj. W Karpaczu zostawiliśmy samochód na 4 dni na parkingu przy
wyciągu na Kopę - parking Orlinek przy ulicy olimpijskiej. Mogliśmy samochód zostawić
nawet w garażu.

![]() |
Bilet wstępu do Karkonoskiego Parku można kupić nawet online. |
Wspominamy i zastanawiamy się czy szliśmy już kiedyś żółtym szlakiem. W Strzesze byliśmy dwa razy. W 2005 roku w czasie naszej słynnej wyprawy granią Karkonoszy od Szklarskiej do Karpacza. I w 2011 roku kiedy byliśmy w Karkonoszach 3 dni z dwoma noclegami w Strzesze. Bartuś miał wtedy 3 latka i samodzielnie wszedł na Śnieżkę. A dziś? Dziś patrzę jak moje górołaziki sami niosą całkiem zdrowych rozmiarów plecak i tak jestem dumna z nich mimo, iż wiem że im ciąży a droga ciut się nuży. Żółty szlak nie będzie chyba moim ulubionym.

Kiedy docieramy
do Strzechy zostajemy bardzo miło przyjęci przez gospodarza. Musze tu podkreślić,
że od samego początku do końca czuliśmy się rewelacyjnie dobrze w Strzesze co w
porównaniu z zeszłorocznym Murowańcem, gdzie czuliśmy się jako konkursowi trochę
"niepotrzebnym balastem" dla obsługi.
![]() |
W końcu Strzecha! |
Po rozlokowaniu
się w pokoju i małym odpoczynku oraz przeczekaniu letniej burzy ruszyliśmy na
wieczorny spacerek do Samotni i Małego Stawu. I tu też już byliśmy. Ostatni raz
w 2013 roku na warsztatach turystycznych rodzinek PTTK. Wtedy mieliśmy noclegi
w Samotni. W Samotni byliśmy też w 2009 roku z którego pamiętam moją przygodę z
butami i podeszwą ..., która sie odkleiła. Zresztą Samotnia będzie mi się
kojarzyć zawsze z niedociągnięciami butów gdyż na tych warsztatach też miałam przygodę.
Zapomniałam moich górskich butów zabrać do samochodu i byłam tylko w
"trampkach" które w momencie podejścia do Samotni - rozkleiły mi się
na tyle, że wyprawa na Śnieżkę planowana na drugi dzień mogła by nie dojść do
skutku w moim wykonaniu w tych butach. A więc zrobiłam tak. Z samego rana
pobiegłam na wyciąg na Kopę, zjechałam w dół (za darmo kiedy Panowie z obsługi usłyszeli
że biegnę do sklepu kupić nowe buty). Kupiłam wtedy sportowe buty z firmy 4F,
po czym z powrotem wjechałam na Kopę i dogoniłam nasza grupę i chłopców tuż pod
szczytem Śnieżki. Ale trzeba przyznać, że tempo miałam wtedy niezłe. Za
pierwszym razem również na drugi dzień zeszliśmy do Karpacza, kupiliśmy górskie
porządne buty i zrobiliśmy trasę przez Pielgrzymy i Słoneczniki z powrotem do
Schroniska. To parę dygresji dotyczących przeszłości, a teraz wróćmy do naszej Samotni.
Jak zwykle to miejsce, czyli Kocioł Małego Stawu, zachwyca mnie niezmiernie.
Jest bardzo urokliwe i zjawiskowe. Ostatnie promienie chowającego się za górami
słońca wytworzyły piękny obraz cieni, kolorów. Jak w kalejdoskopie zmieniała
się barwa skał, kamieni, wody w stawie, drzew.
Po takim
spacerze wróciliśmy do Strzechy, gdzie łapaliśmy ostatnie promienie słońca na
tarasie.
![]() |
taras w Strzesze - uwielbiamy! |
Ślad GPS:
Nasze pieczątki:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz